Odeszli cicho, bez bliskich, samotnie. Bóg jeden wie, ilu bezdomnych umarło w ciągu roku. Choć są też ludzie, którzy chcą pamiętać.
Każda świeca to jedno ludzkie życie. Przy ołtarzu zapalali je ci, którzy z imienia znali zmarłych. Bo bezdomni nazwisk nie pamiętają. Dla nich wystarczy: Janek, Kamila, Paweł… 13 lutego w kościele środowisk twórczych warszawska Wspólnota Sant’Egidio już drugi raz modliła się z bezdomnymi za ich przyjaciół. Marcin zapalił trzy świece. Tylu kumpli stracił w ubiegłym roku. Paweł przed świętami zapił się na śmierć. Nie dawał sobie rady. Miał 36 lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.