Na scenie Teatru Żydowskiego ożywają ci, którzy w dawnych polskich miasteczkach żyli, czytali Torę, kochali się i tracili najbliższych.
Pisarz Amos Ooz powiedział, że kiedyś Żydzi byli zahipnotyzowani przyszłością, teraz zahipnotyzowała ich przeszłość. Jedno i drugie jest fatalne - skonkludował. Żydzi powinni żyć dniem dzisiejszym, jakikolwiek on jest.
Ale jak żyć dniem dzisiejszym, gdy w głowie i w sercu ma się obrazy, od których nic i nikt nie uwolni. Te obrazy przekazują rodzice swoim dzieciom, dziadkowie w wnukom. O tym właśnie jest spektakl Izabelli Cywińskiej zrealizowany w Teatrze Żydowskim na podstawie opowiadań Hanny Krall „… Coś jeszcze musiało być”.
Ten tekst złożony jest z okruchów pamięci, z urwanych zdań. Przyjeżdżają zewsząd. Nie wiedzą dlaczego. - Jestem rabinem w Kanadzie - mówi jeden z nich. Moja matka mieszka w Szwecji czterdzieści lat. Była u mnie dziesiątki razy w Toronto. - Wracam do Sosnowca - mówi za każdym razem. Kiedyś w większości polskich miasteczek czwartek był czasem modlitwy. Dlatego mój brat, największy w Toronto biznesmen nałoży jutro tefilin,a jego syn odczyta Torę. Bo dawno temu w małych polskich miasteczkach w czwartek Żydzi czytali Torę. Bo dawno temu w jakichś małych polskich miasteczkach byli Żydzi. Siła wspomnień.
Teatr Żydowski na Grzybowskiej w Warszawie buduje repertuar z tekstów zapomnianych, ale i z tekstów klasycznych i trzyma się tych wyborów od zawsze. Pielęgnuje wielką tradycję klasycznej dramaturgii Żydowskiej. A jak to się zaczęło? Teatr Żydowski w Łodzi i Teatr Żydowski we Wrocławiu w 1955 roku połączyły się w jedną scenę - Teatr Żydowski w Warszawie. Na przekór tym, którzy społeczność żydowską dzielili, postanowiły stworzyć symbiozę. Gdy odszedł Szymon Szurmiej, dyrekcję objęła Gołda Tencer. Powstał więc teatr, który jako jeden z dwóch teatrów na świecie wystawia sztuki w języku jidysz. I nie tylko to go odróżnia. Oprócz stałego repertuaru reaguje na wszystko, co ma związek z kultura żydowską. Odnotowuje sukcesy, chwali się uzasadnionymi nagrodami i łączy środowisko widzów, którzy chcieliby o tej kulturze wiedzieć jak najwięcej.
Czym więc ostatnio może się pochwalić? Na afisz wraca sztuka "Dybuk” na podstawie tekstu Szymona An-skiego w reżyserii Mai Kleczewskiej, która na XVII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje” 2015 w Katowicach otrzymała Laur Konrada czyli nagrodę główną. Niedługo potem za rolę główną, a de facto za debiut roku Sekcja Krytyki Teatralnej ZASPu przyznała Magdzie Koleśnik nagrodę imienia Nardellego Teatr nie omija wydarzeń, które łączą się z działalnością tej sceny, choćby w najmniejszym stopniu. We współpracy z kinem "Muranów” publiczność została zaproszona na pokaz filmu "Syn Szawła” Laszlo Nemea, gdzie jedną z głównych ról zagrał aktor warszawskiego Teatru Żydowskiego, Jerzy Walczak.
Dyskusję o filmie z udziałem Jerzego Walczaka zorganizował w Instytucie Historii na Tłomackiem, w którym uczestniczyli Tadeusz Sobolewski, i Paweł Śpiewak. To tylko kropla w morzu ofert, które scena na Grzybowskiej pod dyrekcją proponuje widzom. Aby szybciej te propozycje docierały do potencjalnych widzów powstała Agencja BAD FOR YOU kierowana przez wieloletniego, sprawdzonego pracownika teatru Joannę Kawińską, która zapowiada premierę "Sklep przy głównej ulicy” z udziałem Danuty Szaflarskiej w reżyserii Łukasza Kosa oraz musical "Marzec 68” w reżyserii Moniki Strzępki.
Aby zadość uczynić tym współrealizatorom którzy spektakl Izabelli Cywińskiej wzbogacili swoim udziałem trzeba wymienić autora muzyki, Jerzego Satanowskiego, oraz autora scenografii, kostiumów i reżyserii świateł Pawła Dobrzyckiego. Tym bardziej, że Pani Izabella Cywińska znana jest z umiejętności dobierania współpracowników, przekonana, że teatr jest sztuką zespołową. Nawet, a może szczególnie wtedy, gdy spektakl jest rodzajem zaproszenia w intymny świat bohaterów. W obsadzie wypadałoby wymienić cały zespół podążający za tym, co niewiadome.