Pączek w posagu

Rodzinna tradycja. Takich pączków i święconek jak pradziadek Władysław nie robił nikt w Warszawie. Z ciasta i cukru wyczarowywał koszyki, baranki, jajeczka… „Artystyczne cudeńka” – mówili z zazdrością przedwojenni cukiernicy.

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 13/2016

dodane 24.03.2016 00:00
1

Smaku tych ciast, ciasteczek, strucli i wielkanocnych słodkości z przedwojennej cukierni przy ul. Wolskiej na próżno byłoby teraz szukać na półkach supermarketów, a nawet małych cukierni. Władysław Zagoździński miał niezwykły talent do cukierniczych wyrobów i twarde zawodowe zasady: piekł tylko z najlepszych surowców i nie uznawał spulchniaczy, sztucznych barwników ani konserwantów.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy