- Choć wielu zaczyna dziś w to wątpić, mimo zmian kulturowych, rodzice mają wciąż ogromny wpływ na wychowanie. Nawet jeśli nie wychowują. Choć wtedy ten wpływ jest negatywny - mówił Janusz Wardak, prezes Stowarzyszenia Akademia Familijna, podczas III Kongresu Życia i Rodziny.
III Kongres Życia i Rodziny pod hasłem "Wychowanie - wehikuł cywilizacji życia" zgromadził w Dobrym Miejscu na Bielanach kilkuset samorządowców, pedagogów i doradców małżeńskich.
Kongres organizowany przez Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny składał się z dwóch części: wykładowej i wykładowo-warsztatowej. Wśród prelegentów znaleźli się m.in. wykładowcy, psychologowie, prawnicy i przedstawiciele organizacji prorodzinnych, którzy zastanawiali się, jak skutecznie wychowywać młode pokolenie.
W auli dobrego miejsca zasiedli również nauczyciele ze szkół, które otrzymały przyznawany przez CWIdŻiR certyfikat Szkoły Przyjaznej Rodzinie.
Poseł Piotr Uściński w swoim wykładzie mówił o roli państwa i samorządu w wychowaniu młodego pokolenia. Podkreślał, że wychowanie jest po pierwsze zadaniem rodziców i zgodnie z zasadą pomocniczości władza powinna ingerować w wychowanie jedynie w minimalnym stopniu.
Prelegent zwracał jednak uwagę, że w sprawach najwyższej wagi takich jak ciągłość istnienia narodu, zaangażowanie państwa jest wręcz konieczne i objawiać się powinno przez kształtowania postaw patriotycznych oraz działania sprzyjające większej dzietności.
Prezes Fundacji Mamy i Taty Paweł Woliński podkreślał, że dziś coraz częściej rodzice „abdykują z funkcji wychowawczych", zrzucając odpowiedzialność za wychowanie dzieci na szkołę lub inne instytucje.
Janusz Wardak ze Stowarzyszenia Akademia Familijna w dyskusji ze znaną z audycji radiowych „Wychowywać, ale jak?", Ewą Pietrzak. dodał, że wielu rodziców zaczyna wątpić, czy mają dziś wpływ na wychowanie swoich dzieci.
Jego zdaniem wynika to częściowo z nadopiekuńczości rodziców i z mieszania ich ról. Ojcowie angażują się w opiekę nad niemowlęciem, ale zupełnie rezygnują z jego wychowania w okresie młodzieńczym.
- Bywa, że matki przejmują wszelkie obowiązki wychowawcze, ale efekt jest opłakany: żony są wykończone, mężczyźni czują się niepotrzebni, a dzieci pozostają zaniedbane - mówił założyciel Akademii Familijnej i ojciec dziesięciorga dzieci.