Samotność papieża

Nikt nie przyjdzie - pomyślałem patrząc na dziesięć zniczy pod portretem Jana Pawła II. Jestem Tomasz, małej wiary.

Jedenasta rocznica. Ludzie powoli zapominają, mają inne zajęcia, może na działki pojechali? Pierwszy ciepły weekend jest w końcu.

Ciemne myśli mnie ogarnęły, gdy zobaczyłem o zachodzie słońca ledwie kilkanaście osób pod papieskim krzyżem. Tu, gdzie nie dało się przejść w czasie, gdy odchodził do Domu Ojca. Gdzie nie dało się wcisnąć nogi, podczas jego pielgrzymek. Duch Święty odnowił ziemię, Duch Święty może odejść?

Żołnierze przechodząc na wartę pod Grobem Nieznanego Żołnierza też zdziwieni. Zerkają obok wielkiego portretu świętego Jana Pawła II na dziesięć zniczy i kilka żółtych tulipanów, nierówno ułożonych na piasku w miejscu, gdzie stał ołtarz podczas pamiętnej pielgrzymki 1979 r.

Norbert Szczepański z Centrum Myśli Jana Pawła II mówi, że co roku widzi tu te same twarze. Kard. Kazimierz Nycz dodaje, że odchodzi pokolenie bliskich świadków pontyfikatu. Na placu jest trochę sióstr zakonnych, nie widać kleryków z pobliskiego seminarium. Trochę młodych, kilkoro na rowerach. Część z wpiętymi w klapę migającymi serduszkami. Warszawa zapomina?

Nie! Są. Przychodzą małymi grupkami, aż do 21.37, gdy na placu rozbrzmiewa "Cisza" grana na trąbce. Zapłonęły znicze, popłynęła w ciemną przestrzeń "Barka". Warszawa pamięta, choć tłumy zmęczyły się spacerując cały dzień Krakowskim Przedmieściem. Na plac Piłsudskiego przyszli nie tylko ci, co pamiętają Jana Pawła II, ale przede wszystkim ci, którzy wciąż nie mogą przestać go kochać.

obejrzyj:

przeczytaj także:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..