Powozy, damy, szarytki i ks. Stanisław Staszic na Krakowskim Przedmieściu.
W sobotę, spacerując w okolicach Uniwersytetu Warszawskiego, można poczuć klimat oświeceniowej Warszawy. Krakowskim Przedmieściem jeździły konne zaprzęgi, ulicami spacerowały damy w powłóczystych szatach, które rozdawały przechodniom "Gazetę Uniwersytecką", stylizowaną na dawne pisma. "Wehikuł czasu" to jedna z akcji zorganizowanych z okazji 200. urodzin Uniwersytetu Warszawskiego.
O godz. 11 z pl. Zamkowego wyruszył orszak na czele z Orkiestrą Reprezentacyjną Wojska Polskiego, Oddziałem Historycznym Wojskowej Akademii Technicznej oraz Stowarzyszeniem Artylerii Dawnej "Arsenał". Z konnych powozów pozdrawiali przechodniów m.in. pierwszy rektor Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego ks. Wojciech Anzelm Szweykowski (w tę postać wcielił się komentator współczesnej sceny politycznej dr Bartłomiej Biskup), Stanisław Kostka Potocki (prof Janusz Adamowski) i ks. Stanisław Staszic (prof. Leszek Zasztowt).
Historyk literatury wczesnochrześcijańskiej ks. prof. Józef Naumowicz wystąpił jako ówczesny dziekan Wydziału Teologii Paweł Szymański. Za powozami z dawnymi i obecnymi władzami uczelni konno podążał Namiestnik Królestwa Polskiego gen. Józef Zajączek.
Siostry szarytki wystąpiły w dawnych habitach z charakterystycznym kornetem na głowie
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- Siostry są prawdziwe czy przebrane? - pytali przechodnie zakonnic, ubranych w granatowe habity i z nakrochmalonymi białymi czepkami na głowie.
- Jak najbardziej prawdziwe, ale w dawnym stroju - śmiały się siostry Weronika i Katarzyna ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, wręczając każdemu Cudowny Medalik z wizerunkiem Niepokalanej oraz ulotki przybliżające jego historię.
- Szarytki zamieszkały w Warszawie w 1652 r. Posługiwały w szpitaliku, który znajdował się naprzeciwko kościoła Świętego Krzyża. Przychodziły też do królewskiej kaplicy i pałacu. Na pewno w początkach działania uniwersytetu w jego pobliżu można było spotkać siostry miłosierdzia, spieszące do ubogich. Pomagały ludności w trudnych czasach wojen, zaraz, chorób - mówi s. Weronika,przytrzymując przed podmuchami wiatru duży biały kornet. - Kiedyś kornety były jeszcze większe. Każda szarytka nosiła ze sobą parasol, żeby w razie deszczu czepek nie zamókł. Siostry nosiły je do 1964 r. Mam go pierwszy raz na głowie. Jest dosyć wygodny, ale boję się, że zaraz spadnie.
Na dziedzińcu uniwersytetu odbyła się historyczna inscenizacja powołania nowej uczelni. Potem na scenie wystąpiły Chór Akademicki UW i Zespół Pieśni i Tańca UW "Warszawianka". Na ulicach można było spotkać kuglarzy, nauczyć się tańczyć kontredansę, posłuchać otwartych wykładów i wziąć udział w miejskiej grze, wcielając się w korespondenta francuskiej gazety zbierającego informacje do reportażu o Królestwie Polskim. W Pałacu Kazimierzowskim można było poczuć klimat salonu literackiego, a w podziemiach bazyliki Świętego Krzyża natknąć się na spotkanie tajnej organizacji niepodległościowej.
Urodzinowe atrakcje potrwają do wieczora.