Widz mimo wyraźnego pesymizmu autora wciąż czeka na Godota.
W wystawionych w Teatrze Polskim dwóch jednoaktówkach Becketta, zatytułowanych w skrócie „Krapp”, bohater w wieku 69 lat dokonuje obrachunku ze swoim życiem. Zachowuje się przy tym niemal jak księgowy: co roku, w dniu swoich urodzin nagrywa doświadczenia minionego roku nie kryjąc porażek, ale też nie odnotowując sukcesów.
Co z tych zapisków wynika? Przede wszystkim wątpliwość: czy między nim, a bohaterem, którego doznania i przeżycia tak skrupulatnie notuje; miedzy nim, który przeżywał swoją młodość zmysłami, oddając się namiętnościom a nim po latach, który w wieku dojrzałym doznaje goryczy zawodów i wyrzeczeń, istnieje jakiś związek?
Ten rozpad tożsamości, który jest udziałem poszczególnych etapów życia człowieka, to problem dręczący przez lata Becketta. Laureat Nagrody Nobla, którą otrzymał w roku 1969 wciąż jakby porusza się w ciemności. Jego utwory były pisane w języku angielskim i francuskim. Mimo, że ich autor biegle władał hiszpańskim, niemieckim, łaciną i greką, w żadnym z tych języków nie potrafił rozwiązać dręczącej go zagadki bytu. 32 utwory dramatyczne, grane na wszystkich scenach Europy intrygowały tajemnicą, która kryła się w jego tekstach. Oprócz dramaturgii uprawiał eseistykę, pisał wiersze, wydal także kilka powieści. Jeśli nawet nie rozumiał do końca mechanizmów rządzących tym światem, był zawsze wierny sobie. Gdy zdobył rozgłos i pieniądze, nigdy nie zmienił stylu życia. Majątkiem dzielił się z potrzebującymi, a zdaje się, że tych którzy borykali się przez całe życie z ubóstwem znał i rozumiał najlepiej.
Od chwili jego śmierci w roku 1989 świat zmienił się gruntownie pogłębiając podziały. Jeśli niegdyś nie mógł pogodzić się ze znieczulicą i podziałem świata na tych, którzy egzystują na marginesie, i tych którzy pomnażają swoje zyski, cóż powiedziałby na współczesny model drapieżnego kapitalizmu? To co ujmuje w jego osobowości, i dominuje też w jego twórczości, to dobroć i empatia.
Andrzej Seweryn rolą Krappa spełnił marzenia wielu aktorów. Rolą tą uświetnił swoje siedemdziesiąte urodziny. Mimo, że sztuka jest mroczna i nie daje zbyt wiele nadziei, spróbujmy zagłębić się w świat Wielkiego Irlandczyka, którego spuścizną niezmiennie zajmuje się Antoni Libera, reżyser spektaklu w Teatrze Polskim.