Nie „wszytek ludzki rodzaj mają więc na pieczy”, lecz swoje brudne interesy. Tak toczy się świat. Nie tylko u Szekspira.
Czym rzadziej grany spektakl Wiliama Szekspira, tym silniej pobudza wyobraźnię realizatorów. Oskaras Korsunovas przystępując do realizacji sztuki "Miarka za miarkę” w Teatrze Dramatycznym, miał w pełni zarysowany kształt inscenizacyjny, w którym podstawowy konflikt między władzą a moralnością wydaje się być uniwersalny. Wystarczyło tylko zaakcentować te problemy, które Szekspir drążył w swojej twórczości, a z którymi my dotąd nie możemy się uporać A przecież jakże szlachetnie brzmią frazy Jana Kochanowskiego, gdy w „Odprawie posłów greckich” przestrzega władców: "Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, żeście miejsce zasiedli boże na ziemi”.
Nic z tego. Nie „wszytek ludzki rodzaj mają więc na pieczy”, lecz swoje brudne interesy. Tak toczy się świat. I wiemy, że władza demoralizuje, zwłaszcza gdy władcy czują się bezkarni. A jednak nikt tak nie obnaża nieuczciwości władzy jak Szekspir. Litewski reżyser przekonany o związku twórczości Szekspira z naszą rzeczywistością, koncepcję spektaklu miał od dawna gotową. Zdaniem reżysera żywotność sztuk autora "Miarki za Miarkę” wynika też z faktu, o czym nie każdy wie, że dramaturg pisał je w czasie prób, konsultując swoje pomysły z zespołem i przewidując oczekiwania widzów.
Opowieść o władzy, jej dramacie, a może raczej o perfidii, o jej absurdach, których sama władza nie dostrzega, pokazuje jak piękne założenia, dzięki którym tę władzę się zdobywa, rozmijają się z praktyką.To odwieczne zjawisko. Litewski reżyser próbuje, stosując atrakcyjną formę artystyczną uświadomić nam to, na co już niemal nie reagujemy. Czasem bije na alarm, czasem otwiera nam oczy mówiąc: "przyjrzyjcie się, to się dzieje za waszym przyzwoleniem". Nieważna intryga, miejsce w którym toczy się akcja. Ona zawsze toczy się tu i teraz.
Znając poczucie humoru autora wielu przecież komedii, reżyserzy próbują kłaść nacisk na splot okoliczności dramatycznych i komediowych. Ale nie dajmy się zwieść. W telewizyjnym spektaklu z roku 1998 Tadeusz Bradecki umieścił akcję w Wiedniu, królestwie operetki. Wprowadzając partie śpiewane próbował nie zatracić w tej „rozrywkowej” konwencji tego, co stanowi główne przesłanie dzieła: konflikt między literą prawa a naturalnymi porywami, między dogmatyzmem władzy a siłą zmysłów, których nie sposób okiełznać. Próbował zwrócić uwagę na to, co Szekspir w tym tekście ujawnia: nawet najsurowsi władcy nie przestają być zwykłymi ludźmi. A czym więcej w nich obłudy, tym popełniają cięższe grzechy, skazując ludzi na śmierć i wygnanie za porywy serca.
Spektakl nabiera lekkości, ale przecież to, co najistotniejsze w przekazie Szekspira to zniewolenie obywateli przez arbitralne decyzje władzy. A przecież sam tytuł sugeruje: jaką miarką mierzysz swoje decyzje, taką samą miarką powinieneś płacić za swoje błędy. Spektakl jest popisem pracy reżyserskiej. Jego pomysły wspiera ekipa litewska: za scenografię odpowiada Gintaras Makarevicius, autor muzyki to Antanas Jasenka, polski zespół aktorski poddaje się artystycznym zabiegom, świadomy czemu służą niebanalne środki artystyczne. Oskaras Korsunovas wraz z Szekspirem zdejmuje maski z celebrytów, którzy nie powinni czuć się bezkarni. Ale czy znajdziemy tu optymizm ,skoro w jednym z Sonetów Szekspir pisze: „W śmierć jak w sen odejść pragnę, znużony tym wszystkim /Tym jak rzadko zasługę nagradza zapłata”? Z tą refleksją zostawia nas autor.