Są takie poszlaki. IPN bada teren aresztu śledczego na Mokotowie.
Ekipa dr. Krzysztofa Szwagrzyka z Instytutu Pamięci Narodowej pokazała dziś dziennikarzom miejsca prac archeologicznych, jakie prowadzi na terenie Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów, szukając szczątków ofiar komunistycznego terroru. Z zeznań świadków i ocalonych dokumentów wynika bowiem, że przy Rakowieckiej znajdowało się nie tylko znane miejsce kaźni, w którym w latach 1945-1956 byli torturowani i ginęli członkowie niepodległościowego podziemia, ale też może być ono miejscem ich pochówku. Już w 1974 r., podczas kopania kabli elektrycznych, natrafiono na szczątki dwóch osób. - Staramy się wykonać działania, które już dawno w Polsce powinny być zakończone - podkreślał dr Szwagrzyk, wiceprezes IPN.
Wstępnie wytypowano pięć obszarów, gdzie mogły zostać pogrzebane szczątki osób straconych w egzekucjach na terenie aresztu. To m.in. teren dawnej kotłowni, gdzie trwają prace archeologiczne oraz szpitala, kostnicy, ale też byłej kartoflarni i świniarni. Obecnie prowadzone wykopaliska są niejako rekonesansem. Ze względu na to, że odbywają się w czynnym areszcie, nie wszystkie miejsca interesujące historyków z IPN są dla nich dostępne.
- W latach 40. i 50. teren aresztu wyglądał inaczej. Pod powstałymi w późniejszych latach dobudówkami i ogrodzeniami, mogą znajdować się miejsca pochówków. Teraz na przykład ze względów bezpieczeństwa nie możemy kopać w pasie 1,5 m od ogrodzeń. Te ograniczenia dla nas znikną w momencie, kiedy powstanie tu muzeum - mówi dr Szwagrzyk.
Trzeba uważnie przesiać każdy centymetr sześcienny ziemi
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Jak podkreślił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, jeszcze w sierpniu rozpisany zostanie konkurs na wizję przyszłego Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Placówka będzie gotowa za 3,5 roku-4 lata.
- To będzie miejsce, które jak w soczewce pokaże tę część polskiej historii, która miała nigdy nie znaleźć się w szkolnych podręcznikach. A my przywracamy pamięć o tych trudnych czasach - mówił wiceminister.
Podczas prac wykopaliskowych naukowcy z IPN znajdują fundamenty budowli i piwnic, których nie ma na żadnych planach. Wykopują też drobne pamiątki, m.in. gumową kostkę domina wykonaną przez więźniów i bykowiec, czyli fragment solidnej plecionki, którą torturowano więźniów.
Do IPN dotarły zeznania, z których wynika, że rtm. Witold Pilecki nie został pochowany na "Łączce", gdzie do tej pory badacze odkrywali masowe pochówki i gdzie spodziewali się odnaleźć również szczątki straconego w 1948 r. bohatera, ale właśnie na Rakowieckiej, obok dawnego więziennego szpitala. Znaleźli się również świadkowie, którzy widzieli między innymi członków IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość prowadzonych na egzekucję, dlatego naukowcy z IPN nie wykluczają, że na terenie aresztu przy Rakowieckiej spoczywa prezes IV Komendy WiN pułkownik Łukasz Ciepliński ps. "Pług".
- Jeden ze świadków zeznał, że uśmierceni więźniowie byli grzebani "pod wiatrakami". My po 60-70 latach staramy się ustalić, co wówczas znaczyło to określenie - mówił dr Szwagrzyk. - Do aresztu przy Rakowieckiej wrócimy z ekipą jeszcze nie raz, bo obszar do zbadania jest ogromny.
Dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych dr Jacek Pawłowicz wyjaśniał, że choć placówka dopiero powstaje, to już prowadzi działalność edukacyjną i informacyjną. Kontynuuje też zbiórkę pamiątek z okresu działania podziemia niepodległościowego.
Jak szacuje IPN, liczba członków niepodległościowego podziemia zamordowanych po wojnie na terenie Warszawy przekracza 2,5 tys.