Ich "oczami" są opiekunowie, radio, a także aparat w komórce. Niewidomi pielgrzymi z podwarszawskich Lasek przyjechali spotkać się z Franciszkiem!
Hasło "ŚDM” pierwsza rzuciła mama. Mateusz podchwycił w lot.
Dla niewidomego 19-latka spotkanie z młodzieżą z całego świata to z pewnością nietypowe doświadczenie.
Na co dzień przebywa w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w podwarszawskich Laskach. W wieku 9 lat całkowicie utracił wzrok.
- Byłem już w Rzymie na beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II, ale spotkanie z młodymi to coś innego. Poza tym, to moja pierwsza od wielu lat wycieczka z mamą - mówi.
Pielgrzymów z całego świata "widać” na każdym kroku. Ulubionym miejscem spotkań jest rynek. Pomnik Adama Mickiewicza "oblepiony” jest wszystkimi narodowościami. Fotka na pomniku z narodową flagą to obowiązkowa pamiątka z Krakowa. Wąskie uliczki starego miasta także tętnią pielgrzymim życiem. Modlitwa we wszystkich językach płynie w kościołach i miejscach, gdzie znajdują się relikwie świętych i błogosławionych patronów ŚDM, a także w dominikańskich ogrodach, gdzie ojcowie uruchomili ciesząca się ogromną popularnością Frassatii Cafe.
- Dookoła mnie słyszę obce języki, młodzi śpiewają, niektórzy podchodzą do mnie, witają się. Choć nie widzę, czuję, że jesteśmy jedną wielką wspólnotą. Doświadczam także ogromnej życzliwości i otwartości - mówi Mateusz.
Poczuć klimat ŚDM pomaga mu również mama. To dzięki jej relacjom Mateusz wie, że Hiszpanie niosą ogromną flagę, Włosi się uśmiechają i machają, a Węgrzy chcą przybić z nim "piątkę”. - Wyobrażam sobie, że każdy jest szczęśliwy i zadowolony - mówi.
Dla pani Teresy pobyt na ŚDM razem z synem to także wielkie przeżycie. - Cieszę się, że mogę poznawać syna w wielu sytuacjach. W domu nie zawsze jest czas na pogłębione rozmowy i odkrycie tego, jak Bóg działa w naszym życiu - mówi.
Razem z Mateuszem na zlot młodych do Krakowa udało się w sumie 49 niewidomych wychowanków i podopiecznych ośrodka powadzonego przez siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Laskach. Podczas ŚDM mieszkają w Rabce i uczestniczą w lokalnych wydarzeniach. Do Krakowa przyjeżdżają dopiero po południu na centralne wydarzenia.
Z sektora D1 na krakowskich Błoniach, przeznaczonego dla niepełnosprawnych osób, dosyć dobrze widać było ołtarz, z którego papież Franciszek przewodniczył Drodze Krzyżowej. - Kiedy tłum zaczął klaskać zorientowaliśmy się, że pojawił się na nim papież - mówili niewidomi pielgrzymi.
Droga Krzyżowa oparta o 14 uczynków miłosierdzia przeplatała się z artystycznymi formami – pantomimą, muzyką czy sztuką. - Staraliśmy się opowiedzieć naszym podopiecznym jak najwięcej szczegółów. Relacji z komentarzem słuchaliśmy także w radiu - mówią opiekunowie. W dużej mierze się udało. - Byłem poruszony, gdy artystka rysowała piaskiem sceny z męki Chrystusa. To musiało pięknie wyglądać - dzielił się wrażeniami Mateusz.
Niedowidząca 20-letnia Marta ma swoje "oko”, którym ogląda świat. A w zasadzie dwa: komórkę i lupę. - Podczas ŚDM robię zdjęcia komórką i powiększam. Specjalnie kupiłam sobie telefon z najlepszym aparatem - mówi. I dodaje: mam też specjalną lupę z 14 krotnym powiększeniem i z biało-niebieskim światłem, która pomaga mi w ich oglądaniu. Na czas ŚDM została nawet mianowana fotoreporterem grupy. Dopiero przybliżając oko do wyświetlacza w komórce widzi morze kolorowych flag wypełniających po horyzont Błonia. Jestem osobą bardzo ciekawą świata. - Mam wrażenie, że czasami zadaję za dużo pytań - śmieje się.
Drogę Krzyżową przeżyła w dużym skupieniu. - Wiele przeszłam w życiu, dlatego każda stacja bardzo mnie dotykała - mówi.
Niewidomi pielgrzymi po zakończonym nabożeństwie nie spieszyli się do domu. - Zostaliśmy świętować na ewangelizacyjnym koncercie - mówią. - Chcemy razem z innymi przeżywać ten czas i czuć radosną atmosferę - dodają.