4,2 tys. pątników WAPM witał przed sanktuarium bp Marek Solarczyk. Mszy św. na wałach jasnogórskich przewodniczył abp Stanisław Budzik, homilię wygłosił bp Michał Janocha.
4200 pątników Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej witał na Jasnej Górze bp Solarczyk. Po przejściu przez jasnogórską kaplicę Cudownego Obrazu pątnicy wzięli udział w Mszy św. na wałach jasnogórskich, odprawionej przez abp. Budzika, metropolitę lubelskiego. Wraz z nim koncelebrowali bp Solarczyk oraz bp Janocha, który towarzyszył w piątek na trasie warszawskim pątnikom. Biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej wygłosił również homilię, którą oparł na słowach Psalmu 122: "Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem".
- Tymi słowami modlił się też Jezus. Ale zanim się to stało, pielgrzymkę odbyła jego Matka, która po zwiastowaniu anielskim wybrała się do swojej krewnej Elżbiety. Nie wiedząc pewnie nawet, że odbywa właśnie, jak to nazwał papież Jan Paweł II, pierwszą chrześcijańską pielgrzymkę. Podczas pielgrzymki ku Jeruzalem Jezus wypowiada pierwsze słowa zanotowane na kartach Biblii: "Czy nie wiecie, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca?". Ta jego pielgrzymka, jak pielgrzymka całego Izraela z ziemi egipskiej do domu ojców, jest zapowiedzią tej pielgrzymki, dla której został poczęty, dla której stał się człowiekiem, dla której przeżył 30 lat jak każdy z nas - codziennym życiem. Aby przez swoją śmierć i zmartwychwstanie objawić nową Paschę. I tym samym otworzyć drogę Kościoła pielgrzymującego - mówił bp Michał, wspominając m.in. chrzest Polski, sprowadzenie przez Władysława Opolczyka paulinów na Jasną Górę i cześć, jaką od wieków odbiera w tym miejscu Cudowny Wizerunek. Przypomniał także wizyty na Jasnej Górze kard. Stefana Wyszyńskiego i papieży: 25 lat temu Jana Pawła II, 10 lat temu Benedykta XVI i niedawną Franciszka, który mówił o Maryi, że była schodami, po których sam Bóg zstąpił z nieba.
- Franciszek powiedział jeszcze, że miłosierdzie Boże odnajdujemy w tym, co proste, małe, konkretne. A potem udał się do Auschwitz i modlił się w celi, w której dokładnie 75 lat temu, 14 sierpnia 1941 r., więzień obozowy o. Maksymilian Maria Kolbe zakończył swoje życie dobity zastrzykiem eutanazji. Oddał życie za brata, którego prawdopodobnie nie znał nawet z imienia i nazwiska. "Nie ma większej miłości, niż gdy kto życie oddaje za przyjaciół swoich". Ojciec Maksymilian pokazał prawdę tych słów. Franciszek Gajowniczek, kiedy wrócił do domu, mógł powiedzieć: "Żyję, bo za mnie życie oddał mój brat". Mógł powiedzieć więcej: "Teraz ojciec Maksymilian żyje we mnie". Myślę, że to jest sytuacja każdego z nas, każdego chrześcijanina. Każdy z nas żyje nie tylko tu, na ziemi, ale również będzie żył na wieki, bo Chrystus za mnie umarł. Jakie ważne jest moje życie, skoro Chrystus zapłacił za nie swoim. Każdy z nas może to powiedzieć, i to już nie metaforycznie, ale zupełnie dosłownie: "Jezus żyje we mnie" - powiedział biskup pomocniczy warszawski, dodając, że pielgrzymka się nie kończy, ponieważ jest ona metaforą życia. Będziemy pielgrzymować razem z Tą, która odbyła pierwszą ziemską pielgrzymkę. Będziemy uczyć się znajdować miłosierdzie w tym, co małe, proste i konkretne. Żebyśmy kiedyś, jako strudzeni pielgrzymi, z obolałymi nogami, ale wierni miłości, mogli stanąć w zachwycie i uniesieniu, i wyszeptać: "Już stoją nasze stopy w Twoich bramach, Panie...".