Ostatniego dnia VIII Pieszej Pielgrzymi z Warszawy do Ostrówka chyba nikt nie miał wątpliwości, że coś ważnego się wydarzyło.
Rano było pochmurnie, w południe upalnie, ale gdy 21 sierpnia blisko 300 pielgrzymów VIII Pieszej Pielgrzymki z Warszawy do Ostrówka wchodziło na teren Domu św. Faustyny nagle lunęło. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pątnicy właśnie wtedy pieśnią prosili Boga, by "miłosierdzie spłynęło na nich, jak… deszcz".
Grażyna Machura rozgrzewa się kawą. W pielgrzymce do Ostrówka idzie już trzeci raz. Na drogę do Częstochowy nie pozwala zdrowie. Ale jak się okazuje, Bogu i 40 km z kościoła pw. Bożego Miłosierdzia i św. Faustyny do Ostrówka wystarczy, by dotknąć serc swoim Miłosierdziem.
- Z powodu mojej choroby wyruszyłam na pielgrzymkę pogrążona w smutku. Czułam jak z każdym krokiem, z każdą zaśpiewaną pieśnią i wysłuchaną konferencją, odzyskiwałam pewność, że w niebie mam kochającego Ojca. Przepłakałam całą spowiedź. Wróciła nadzieja. Teraz zupełnie inaczej patrzę na moją sytuację - cieszy się.
W jej oczach widać radość, na twarzy zamiast smutku - promienny uśmiech. Jest żywym potwierdzeniem słów, które podczas Mszy św. w Ostrówku skierował do pątników abp Henryk Hoser.
- Pielgrzymka uświadomiła nam, że jesteśmy dziećmi Bożymi w drodze. Że prowadzi nas Ojciec pełen miłosierdzia i Jemu trzeba zaufać, zawierzyć i oddać swoje życie. On wie, co jest dla nas najlepsze - mówił ordynariusz warszawsko-praski.
Marek pielgrzymkowej homilii także słuchał w zadumie. "Coś” go natchnęło, żeby dziś tu być. Z Ząbek na Mszę św. przyjechał na rowerze. - Odeszła ode mnie żona i zabrała dzieci. Cierpię z tego powodu - zwierza się.
Mocno w pamięć zapadły zapadały mu słowa kaznodziei, że "Bóg jest naszym wychowawcą i zsyła na nas trudne sytuacje, cierpienie, przeszkody, żeby nas wyćwiczyć w cierpliwości”. - Bez cierpliwości nie ma wierności, ani Bogu, ani człowiekowi - mówił w homilii.
Modrzewiowy dworek, w którym przez rok jako pomoc domowa pracowała św. s. Faustyna, zanim wstąpiła do klasztoru Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia przy ul. Żytniej, moknie w strugach deszczu. W środku ciasno od pielgrzymów, którzy chcą "dotknąć” świeckiego życia świętej.
- To nie zwykle ważne miejsce. I niezwykle ważny rok. W świetle tego roku, jaki spędziła tu św. Faustyna odkrywamy to, jakim była człowiekiem. Dlatego tak ważne jest wrócić do świadectwa ludzi, którzy ją tutaj spotkali i zapamiętali - mówił abp H. Hoser.
Mariusz Sasin historię o św. Faustynie wyssał z mlekiem… prababci. - W domu wiele mówiło się o tej świętej. Codziennie chodziła na Mszę św. do naszego kościoła w Klembowie, moja prababcia dobrze ją pamiętała. Czuję, że mam z nią bliską więź. A od kiedy został poświęcony Dom w Ostrówku często przyjeżdżamy tu na Koronkę - mówi.
Dla Alicji Sasin, żony pana Mariusza św. Faustyna to wzór do naśladowania. I wielka orędowniczka. - Ona nigdy nie narzekała. Mimo wielu utrapień i cierpień, we wszystkim widziała Wolę Bożą – mówi. Jest przekonana, że to dzięki wstawiennictwu Apostołki Bożego Miłosierdzia jej sparaliżowany brat odzyskuje zdrowie.
Poznać bliżej s. Faustynę przyjechały także siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z Żytniej. - Bardzo chciałyśmy przyjechać do miejsca, gdzie zrodziło się powołanie s. Faustyny. To korzenie naszego zgromadzenia - mówią.
I milkną. Dla zakonnic to czas osobistego spotkania - sam na sam ze świętą.
Chwila przerwy i po Mszy św. znów mocno się rozpadało. Pielgrzymi pospiesznie zaczęli rozjeżdżać się w kierunku Warszawy, Sulejówka, Zielonki, Kobyłki, a nawet Koszalina, Gorzowa Wielkopolskiego czy Zielonej Góry.
- Na świeżo trudno powiedzieć, co dała mi ta pielgrzymka. Cały czas jeszcze jesteśmy w drodze, upale, zmęczeniu, a teraz deszczu. Z pielgrzymim trudem na pewno związana jest łaska, której się dostępuje dla siebie, rodziny i wszystkich trudnych spraw - mówi Joanna Piłat.
Ostatniego dnia pielgrzymki chyba nikt nie miał wątpliwości, że Miłosierdzie w Ostrówku hojnie się rozlało. - Jesteście teraz posłani, by promieniować nim w swoim otoczeniu, tak jak św. Faustyna. Żebyście byli dla ludzi miernikiem życia, które jest godne człowieka i godne dziecka Bożego - powiedział na zakończenie arcybiskup.
Tegoroczna pielgrzymka odbyła się pod hasłem "Miłosierni jak Ojciec" i była trzecim rokiem nowenny w intencji powołań kapłańskich i do życia konsekrowanego.