Tytuł sztuki budzi magiczne skojarzenia. Brecht i słynna Mutter Courage, która usiłowała oszukać rzeczywistość, by przeżyć i ochronić swoje dzieci, obiecywał wieczór co najmniej interesujący.
W dodatku Danuta Stenka wyzuta ze swojej kobiecości, uzbrojona w męską kurtkę, zgrzebne szorty i zahartowane na wojenne drogi buciory wydaje się na pozór silniejsza niż niejeden mężczyzna. Bezwzględna, nie do pokonania, głównie jednak eksponowała spryt. Czegoś w tym spektaklu zabrakło.
Publiczność w Teatrze Narodowym przyzwyczajona do udanych maratonów Michała Zadary oczekiwała propozycji, która przerzuci pomost miedzy klasyką, a współczesnością. Niestety w zamian tego pojawiła się monotonia powtarzanej narracji. I tu odżyły wspomnienia niezwykłych ról poczynając od Heleny Weigell w spektaklu z którym przyjechał Teatr z Berlina poprzez tak silne osobowości aktorskie, jakie wcieliły się w Mutter Courage jak Lidia Zamkow czy Irena Eichlerówna.
Walorem spektaklu, w którym grała monumentalna Lidia Zamkow był pomysł, by słynne songi Brechta zaśpiewał swoim przejmującym basem Leszek Herdegen.
Przesłanie sztuki po wielu pacyfistycznych w swojej wymowie filmach i dramatach nie porywa. Zwłaszcza, gdy porównamy "Wściekłość” jelinek czy łączący realia z artystyczną koncepcją serial "Czas honoru”. Są to oczywiście pozycje odbiegające od zwartej narracji Brechta, ale trzeba by było czymś współczesnego widza tą narracją zelektryzować. Co zawiodło? Nie wiadomo.
Spektakl w Teatrze Narodowym pozostawia duży niedosyt, choć nie sposób nie zauważyć konsekwentnych środków wyrazu w niezwykłym wizerunku Stenki, żywiołowej kreacji Ewy Konstancji Bułhak, czy wcielającej się w rolę niemej dziewczyny Kattrin powściągliwie zagranej przez Barbarę Wysocką.
Nawet na rolę Pastora w wykonaniu Zbigniewa Zamachowskiego zabrakło pomysłu. Choć przemyślenia jakimi dzieli się reżyser wydają się przekonujące. - Morał Brechta jest moim zdaniem taki - mówi Zadara. I dodaje: - Jeśli myślisz, że z wielkich sporów naszych czasów możesz się wypisać, że nie opowiadasz się po żadnej ze stron, tylko chcesz sobie z boku robić swój mały interes, to ten spór w końcu przyjdzie po ciebie i po twoją rodzinę. Jeśli więc coś do tych słów ma przekonać widza, to poruszający finał.