Metropolita warszawski zaapelował o otwartość i pomoc ofiarom skutków wojny na Bliskim Wschodzie.
W przeddzień Wigilii na przedświątecznym spotkaniu z ubogimi, zorganizowanym w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie, kard. Kazimierz Nycz zaapelował o otwartość i życzliwość wobec osób uciekających przed wojną na Bliskim Wschodzie.
- Żeby oczyszczać swoje sumienia, uważamy, że nie ma uchodźców. Że są emigranci ekonomiczni, osoby, które wyjeżdżają, żeby polepszyć sobie życie. Bardzo często słyszę takie głosy. Kto widział Syrię, skutki wojny, ten wie, że uchodźcy nie tylko są, ale jest ich bardzo dużo. Mieszkają w krajach ościennych Syrii, ale też w różnych krajach Europy - mówił.
Kardynał Nycz podkreślił wagę pomocy świadczonej przez międzynarodową wspólnotę Sant`Egidio, która stara się o tworzenie korytarzy humanitarnych i wspomaga konkretne osoby poprzez rodziny w ramach partnerstwa. Metropolita warszawski zaznaczył, że pomoc trafia do osób "najbardziej, skrajnie potrzebujących".
- Jesteśmy do tej pomocy zobowiązani na mocy Ewangelii, która mówi: "Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie...." - mówił kard. Nycz.
Podkreślił, że Święta Rodzina była rodziną uchodźców.
- Nie dosyć, że Pan Jezus urodził się w Betlejem, w stajni, w nienormalnych warunkach, to zaraz Józef usłyszał głos ponaglający go, żeby wziął żonę i dziecko i uciekał do Egiptu. A przy ówczesnej komunikacji to nie było łatwe. To jest ten wymiar wrażliwości, o której powinniśmy pamiętać, wpatrując się w żłóbek betlejemski - zaznaczył metropolita warszawski.