Kard. Nycz: Święta Bożego Narodzenia każą nam wychodzić do ludzi tak jak Jezus i pomagać wszystkim.
- Dokładnie 100 lat temu, 25 grudnia 1916 r. w południe Bóg zabrał do siebie św. brata Alberta. Czynię go ilustracją dzisiejszego święta nie dlatego, że pozostawił po sobie wielka dzieła i nawet nie dlatego, że obchodzimy rok jemu poświęcony. Czynię tak, bo Bóg dał mu łaskę zrozumienia tajemnicy wcielenia i wyciągnięcia wniosków z tego, że Jezus stał się jednym z nas – mówił podczas sumy w archikatedrze św. Jana Chrzciciela kard. Kazimierz Nycz.
Duchowny zauważył, że Adam Chmielowski w każdym człowieku, nawet tym z przytuliska, który z zachowania, a nawet wyglądu nie przypominał istoty ludzkiej, potrafił dostrzec cierpiące oblicze Jezusa. – To oblicze malował na obrazach. Jako człowiek światowy, wykształcony, patriota i artysta wybrał drogę jaką kroczył i pomagał Jezus. Poszedł na ulice Krakowa, utworzył przytulisko, tam zamieszkał, a swój talent malarski uczynił służebnym wobec pomocy potrzebującym – mówił. Przypomniał, że „brat Albert nie różnicował ludzi, służył wszystkim, był gotowy wyprowadzić ich z życia, do którego doprowadzili się przez grzech i słabości”.
- Święta Bożego Narodzenia każą nam wychodzić do ludzi tak jak Jezus i pomagać wszystkim. Tak czyni wiele osób i instytucji: Wspólnota św. Idziego, siostry albertynki czy Caritas – wyliczał kard. Nycz.
Podkreślił, że okres Narodzenia Pańskiego jest czasem miłości, radości, rodziny i wrażliwości. - Z tego wynikają życzenia, które sobie składamy. Życzymy radości pochodzącej od Boga, pokoju, którego świat nam dać nie może, szczęścia w rodzinach, gdzie człowiek jest blisko człowieka i gdzie można znaleźć wspólny język. Ja życzę wam i wszystkim w naszej ojczyźnie braterstwa i miłości – zakończył homilię kard. Nycz.
Mszę św. koncelebrowali biskupi pomocniczy: Michał Janocha, Piotr Jarecki i Rafał Markowski.