Przed wojną w Syrii mieszkało 2 mln chrześcijan różnych wyznań. Po wojnie zostało ich o połowę mniej. - Chrześcijanie muszą zostać w swoim kraju. Jeśli nie zostaną w Syrii czy Iraku to będzie to stanowiło wielkie niebezpieczeństwo nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale również całego świata - apelował.
Abp Jean Abdou Arbach, melchicki, metropolita Homs w Syrii spotkał się z dziennikarzami, by opowiedzieć o trudnej sytuacji chrześcijan w jego państwie.
Po zajęciu miast i wiosek, dżihadyści stawiają chrześcijanom warunki - nawrócenie na Islam, płacenie podatków, mężczyznom zakazują chodzenia publicznie obok swojej żony, kobiety z kolei zmuszają do noszenia welonów na twarzy oraz włączania się w muzułmańskie modlitwy.
- Po usłyszeniu tych warunków 900 osób opuściło wioskę. Jednocześnie zdarzają się porwania. Za wykupienie syna mojego brata rodzina musiała zapłacić 30 tys. dolarów – mówił syryjski biskup, którego 1 stycznia 2013 roku na metropolitę Homs mianował papież Benedykt XVI.
Niestety do swojej katedry mógł wejść po raz pierwszy dopiero w maju 2014 roku. W pomieszczeniach katedralnych bojownicy tzw. Państwa Islamskiego utworzyli szpital polowy na 45 łóżek. Abp Abrach przyznał, że ta prowizoryczna placówka była świetnie wyposażona. Na miejscu pozostały pudełka po zagranicznych lekarstwach oraz nowoczesny sprzęt medyczny - pomoc humanitarna z Europy.
Mówiąc o aktualnej sytuacji w Syrii melchicki metropolita Homs podkreślił, że obecnie dużym wyzwaniem jest emigracja oraz zadbanie o przyszłość młodych ludzi. - Żyjemy w kraju pełnym strachu i zadajemy sobie pytanie: jaka będzie przyszłość? Nie wiemy co nas czeka - przyznał abp Arbach.
Dodał, że migracja chrześcijan z Syrii nie jest żadnym rozwiązaniem, choć kraje europejskie przyjmują uchodźców. - Chrześcijanie muszą zostać w swoim kraju. Jeśli nie zostaną w Syrii czy Iraku to będzie to stanowiło wielkie niebezpieczeństwo nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale również całego świata - powiedział.
Jak poinformował przed wojną w Syrii mieszkało ok. 2 mln chrześcijan. Dziś jest ich o połowę mniej. Część zginęła, inni wyemigrowali. Trudno też nawiązać kontakt, z tymi, którzy opuścili kraj. - Wierzę, że wielu chrześcijan powróci do swoich domów - wyznał abp Abrach.
Podkreślił także, że inną ważną kwestią jest zapewnienie dzieciom dostępu do edukacji, stąd od kilku lat trwa ścisła współpraca z organizacjami katolickimi, aby odbudować centra katechetyczne.
W spotykaniu z dziennikarzami uczestniczył również biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Podkreślił on, że Ordynariat Polowy stara się odpowiadać na docierające do naszego kraju prośby o pomoc z Iraku czy Syrii. - Wojskowa Caritas pomaga w kraju rodzinom wojskowym, ofiarom kataklizmów, ale angażuje się także w pomoc ofiarom wojen i przemocy - podkreślił bp Guzdek.
Caritas Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego włączyła się w ubiegłym roku w budowę Centrum Samarytańskiego w Bukanga w Tanzanii. Na ten cel przekazano niemal 7,8 tys. zł. Podobną kwotą (7,2 tys. zł) wsparto program Caritas Polska "Rodzina Rodzinie", skierowany do uchodźców z krajów ogarniętych wojną na Bliskim Wschodzie. We współpracy z Papieskim Stowarzyszeniem "Pomoc Kościołowi w Potrzebie” wojskowa Caritas zorganizowała wysłanie odzieży dla dzieci i młodzieży, obuwia, artykułów szkolnych, plecaków oraz artykułów liturgicznych, które przekazano do Erbilu. Wartość tej pomocy to 85 tys. zł. Najnowsza inicjatywa Caritas Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego to zbiórka, jaka odbyła się 14 stycznia br. na rzecz rodzin w Syrii. Przeprowadzono ją w 14 miejscowościach Polski, przy okazji pikników organizowanych przez wojsko. Jak poinformował ks. podpułkownik Piotr Majka udało się zebrać niemal 15 tys. zł. Pieniądze te zostaną przekazane za pośrednictwem Papieskiego Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.
Ks. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej tego stowarzyszenia podkreślił, że tylko w Iraku, gdzie jeszcze kilka lat temu żyło ok. 1,5 mln chrześcijan, pozostało ich tam 200 tys. - To wielka wina całego cywilizowanego świata, jeśli w mediach oglądamy dzieci wyciągane spod gruzów, głodujących ludzi czy kobiety sprzedawane jako niewolnice - mówił ks. Cisło.
Jak zauważył ten dramat dzieje się na naszych oczach. - To jest nasza odpowiedzialność i nikt nas z niej nie zwolni, bo ta krew woła o pomstę do nieba - mówił ks. Cisło. Dodał, że dzieci, które na Bliskim Wschodzie od lat nie chodzą do szkoły, są łatwym łupem dla organizacji przestępczych, nie mówiąc o traumie, które przeżywają w związku z okrucieństwami, które niesie ze sobą wojna.
- Jako Polacy podejmujemy ten obowiązek moralny, aby przynajmniej przez solidarność z nimi pokazać, że komuś na nim zależy, że cały świat o nich nie zapomniał - mówił dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.
Jak poinformował 1 lutego stowarzyszenie rozpoczyna nowy projekt "Podaruj puszkę mleka". Ma on objąć przynajmniej 3 tys. syryjskich dzieci, których matki nie mają pokarmu z powodu niedożywienia. Na zakup mleka w proszku, co odbywać się będzie na miejscu, ze względu na wysokie koszty ewentualnego transportu z Polski, potrzeba ok. 200 tys. dolarów.
Abp Jean Abdou Arbach, gości w Polsce na zaproszenie sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie” oraz Caritas Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego.