Warszawa wabi i drenuje

Na Mazowszu przybywa mieszkańców, także tych najmniejszych. Demografów to cieszy, ale nie do końca.

2m 44s

Na tle wyludniającej się Polski (w 2014 r. liczba ludności wynosiła 38 479 tys., w połowie 2015 r. była o 22 tys. niższa), województwo mazowieckie jest wyjątkiem. Liczba urodzeń wciąż przewyższa liczbę zgonów, mieszkańców przybywa i to relatywnie najszybciej w całym kraju. Jednak specjaliści i samorządowcy, którzy wzięli udział w konferencji demograficznej w Warszawie, studzili optymizm. Sytuacja jest dobra, ale nie wszędzie - zastrzegali.

Owszem, województwo mazowieckie jest jednym z czterech województw w kraju (obok pomorskiego, małopolskiego i wielkopolskiego), w których w porównaniu z 2014 r. odnotowano przyrost ludności. Na Mazowszu był on relatywnie największy i wyniósł 0,27 proc. w 2015 r. Województwo zamieszkuje teraz ponad 5 mln osób. W latach 2011–2015 najwięcej nowych mieszkańców pojawiło się w powiatach podwarszawskich: piaseczyńskim (6,51 proc.), wołomińskim (5,64 proc.) i grodziskim (4,85 proc.).

Ale są też miejsca, skąd ludzie uciekają. Na 42 powiaty, ludności przybyło w 18. W pozostałych mieszkańców ubywa. Najbardziej wyludniły się powiaty położone daleko od aglomeracji warszawskiej: lipski (-3,16 proc.), sokołowski (-2,58 proc.) i łosicki (-2,47 proc.).

 - Aż w 19 mazowieckich powiatach, czyli w blisko połowie, mamy do czynienia z ujemnym przyrostem naturalnym i ujemnym saldem migracji. I to jest już duży problem - podkreśla Agnieszka Ajdyn, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Warszawie.

Na zmiany ludnościowe mają wpływ zgony, urodzenia, migracje wewnątrz kraju i zagraniczne. W przypadku Mazowsza największe znaczenie mają migracje - te duże i małe. Magnesem jest aglomeracja warszawska, która kusi wyższymi zarobkami niż w pozostałych regionach kraju i większymi szansami na znalezienie pracy (w grudniu 2016 r. w Warszawie stopa bezrobocie wynosiła 2,5 proc, a w kraju - 8,3 proc.).

- Przede wszystkim są to migracje z województw: łódzkiego, świętokrzyskiego, podkarpackiego czy lubelskiego. Ci ludzie przyjeżdżają tutaj, żeby podjąć często tę pracę, której nie chcą podejmować warszawiacy – wyjaśnia prof. Józefina Hrynkiewicz, przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej.

Jej zdaniem tę szansę powinni wykorzystać pracodawcy i samorządy, proponując przybyłym dobre warunki pracy, godziwą płacę, szanse na mieszkanie i dobre warunki do wychowania dzieci.

- Niedobrą rzeczą jest, kiedy oni przyjeżdżają do stolicy tylko na pięć dni , a w weekend wyjeżdżają do rodziny. Jeśli znaleźli pracę, znaczy że są tutaj potrzebni i powinni być odpowiednio potraktowani. Miasto Warszawa i ościenne gminy muszą dołożyć więcej starań, żeby żeby osoby przyjeżdżające tylko do pracy, mogły związać z tym miejscem swoje życie - podkreśla prof. Hrynkiewicz.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..