Przed niektórymi szpitalami ginekologiczno-położniczymi w wybranych miastach Polski mają być w najbliższych miesiącach organizowane pikiety przeciwników aborcji. Zapowiedzieli to w Narodowym Dniu Życia organizatorzy akcji "Szpitale bez aborterów".
Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro - Prawo do Życia mówił podczas briefingu przed gmachem Ministerstwa Zdrowia, że pikiety przed szpitalami mają „przypominać iż aborcja to zabijanie dzieci". - Celem akcji jest powstrzymanie szpitalnych mordów. Pikiety organizujemy od lat i przynoszą one dobre efekty - stwierdził.
Dzierżawski wskazywał, że adresatami akcji są szczególnie lekarze, którzy mają prawo odmówić wykonania aborcji. - Są w Polsce lekarze, którzy odmawiają uczestnictwa w zabójstwach. Akcja ma ośmielić kolejnych - powiedział. Jest ona także, jak dodał, skierowana do zarządzających służbą zdrowia. Jego zdaniem, odpowiedzialność spada na polityków. - Mieli dobrą okazję, aby zmienić aborcyjne prawo, ale nie skorzystali z tego. Wybrali śmierć, odrzucili życie - powiedział.
Wskazywał, że od objęcia rządów przez PiS minęło prawie 500 dni. - Każdego dnia aborterzy w państwowych szpitalach zabijają troje dzieci, a to oznacza, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości w tym obszarze to 1500 ofiar. To przerażająca statystyka - powiedział.
Dzierżawski przekonywał, że wielu Polaków zadaje sobie pytanie, "czy w Polsce zwycięży cywilizacja życia, czy cywilizacja śmierci?". - Nie wystarczy pytać, trzeba działać. Odpowiedzialność za życie spoczywa nie tylko na osobach pełniących funkcje publiczne, a obojętność wobec zabijania bezbronnych jest zbrodnią - powiedział.
Briefing rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem z powodu dwóch osób, które skandowały przez megafon: "Wolność, równość, aborcja na żądanie!" i próbowały dyskutować z organizatorami. Interweniowała policja.
Obowiązująca ustawa z 1993 r. zezwala na dokonanie aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.
We wrześniu zeszłego roku Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt "Ratujmy kobiety" - liberalizujacy przepisy aborcyjne, a skierował do dalszych prac projekt komitetu "Stop aborcji" - zaostrzający prawo. Wywołało to burzliwe reakcje, m.in. tzw. czarny protest zorganizowany jako wyraz sprzeciwu wobec proponowanych zmian. Ostatecznie Sejm definitywnie odrzucił projekt.