Metropolita warszawski przewodniczył Mszy św. w 360. rocznicę męczeństwa św. Andrzeja Boboli.
- Kiedy bierze się do ręki dziś, po 360 latach jego opis męczeństwa, wciąż trudno to czytać. Tak okrutna była to śmierć, którą zadali mu ludzie z nienawiści do wiary katolickiej, Odważnie i do końca wytrwał w wierze, choć spodziewano się że zaprze się jej. Do niego można odnieść słowa Apokalipsy: „A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych aż do śmierci" - powiedział kard. Kazimierz Nycz w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w 360. rocznicę śmierci męczennika.
W sanktuarium na warszawskim Mokotowie czcicieli św. Andrzeja Boboli witał kustosz, o. Waldemar Borzyszkowski SJ. Mszę koncelebrował biskup płocki Piotr Libera oraz kilkudziesięciu kapłanów diecezjalnych i zakonnych.
W homilii metropolita warszawski podkreślił, że św. Andrzej Bobola doskonale realizował posłanie: "Idźcie i głoście", które są hasłem roku duszpasterskiego.
- Apostoł, który jest posłany nie wije sobie wygodnego gniazdka, ale idzie, by zanieść wszystkim radość Ewangelii i zaświadczyć o niej słowem i czynem. Apostoł idzie na peryferie, tam gdzie nie znają Chrystusa. Nie czeka aż przyjdą do Niego. Może zbyt długo nam się wydawało, także w naszej polskiej rzeczywistości, że wystarczy czekać. Ale apostoł idzie i szuka, jak pasterz owcy. Także tej, która nie jest z jego owczarni. Po to, by nastała jedna owczarnia i jeden pasterz - dodał.
Kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że św. Andrzej Bobola jest patronem trudnej jedności, nie tylko w wymiarze religijnym, ale także narodowym, społecznym i rodzinnym. - Do niego przychodźmy, a przez niego do Boga, który pragnie obdarzyć nas łaską jedności - prosił kardynał.