75 lat temu w lasach sękocińskich Niemcy zamordowali 223 więźniów Pawiaka.
Gdy nocą z 27 na 28 maja 1942 r. na dworze szalała burza, w więzieniu na Pawiaku szaleli Niemcy. Krzycząc i bijąc osadzonych, w wielkim pośpiechu wyprowadzali ich z cel.
Nie pozwalali się ubrać ani zabrać rzeczy osobistych. Ludzi ładowali do „bud” i wywozili do lasu w okolice Magdalenki. Od godz. 3 skazańców mordowano strzałami w pierś lub tył głowy.
Prawdopodobnie część rannych zakopano żywcem. Dzięki okolicznym leśnikom zaraz po odjeździe niemicko-ukraińskiego plutonu egzekucyjnego miejsce kaźni zostało odnalezione.
W 75. rocznicę egzekucji pamięć poległych uczczono w Warszawie i Magdalence. W uroczystościach przed Muzeum Więzienia Pawiak udział wzięli: doradca prezydenta RP Piotr Nowacki, Magdalena Merta z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, posłanka Ewa Tomaszewska, przedstawiciele dzielnicy Żoliborz i PCK, kombatanci, rodziny pomordowanych oraz uczniowie Szkoły Podstawowej nr 210 im. Bohaterów Pawiaka.
- Intencją uroczystości jest uczczenie pamięci osób poległych, ale też spojrzenie w przyszłość. Trzeba zadać sobie pytanie, czy ludzkość wyciągnęła wnioski z tych tragicznych wydarzeń. Iran, Afganistan, Ukraina, Syria to przykłady państw, w których na naszych oczach giną ludzie. Wojna i agresja powróciły do Europy. Pokój nie jest już rzeczą oczywistą. Nie można dopuścić do tego, by wojna stała się normalnym środkiem uprawiania polityki Nie można dopuścić, by przemoc decydowała o naszym życiu - apelował w okolicznościowym przemówieniu Wiesław Paciorek, członek zarządu Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.
- Za każdą liczbą ofiar stoją konkretni ludzie: matki i dzieci, przyjaciele i sąsiedzi, dziadkowie i wnuki - zaakcentował Wiesław Paciorek, przedstawiciel kombatantów
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość
Zbigniew Czaplicki, pełnomocnik ds. kombatantów i osób represjonowanych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego w Warszawie, porównał drogę zabitych niedaleko Magdalenki do ostatniej drogi Jezusa.
- Drogę zamordowanych porównuje do Golgoty. Osoby z transportu wiedziały, że pokonując małe pagórki lasów idą na śmierć męczeńską - zauważył.
List do uczestników uroczystości skierował szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób represjonowanych Jan Kasprzak. Przypomniał w nim, że pomordowani w sękocińskich lasach należeli do polskiej inteligencji i zginęli w okrutny sposób. - „Mimo, że bezbronni, to część rzuciła się na uzbrojonych Niemców. Pozostali nieustraszonymi bohaterami. Wielką odwagą wykazali się polscy leśnicy, którzy udaremnili owianie sprawy tajemnicą. Pamięć o pomordowanych jest naszym wspólnym obowiązkiem” - odczytała Magdalena Merta.
Uroczystości w Warszawie zakończyły się modlitwą prowadzoną przez duchownych różnych wyznań. „Ojcze nasz” za poległych odmówił ks. Walenty Królak, proboszcz pobliskiej parafii św. Augustyna.
Druga część obchodów 75. rocznicy zbrodni miała miejsce w Magdalence. Rozpoczęło ją nawiedzenie cmentarza w Łazach, gdzie pochowani się pomordowani. Następnie w asyście honorowej Wojska Polskiego złożono kwiaty przy pomniku w miejscu straceń. Uroczystości zwieńczyła Msza św. polowa.
Magdalenka jest jedną z kilku podwarszawskich miejscowości, gdzie między październikiem 1939 r. a lipcem 1944 r. funkcjonariusze SS i policji niemieckiej przeprowadzili blisko 250 egzekucji, w których każdorazowo rozstrzeliwano od kilkunastu do kilkuset osób. Większość zamordowanych stanowili więźniowie Pawiaka. Łączna liczba ofiar „egzekucji pierścienia warszawskiego” szacowana jest na około 32 tys. Innymi miejscami mordów były: Palmiry, Bukowiec, Wólka Węglowa, wydmy Łuże, Laski, Las Kabacki, Wawer i Anin.