Koncert, zwiedzanie budowy nowej jadłodajni, bigos z ekskluzywnej warszawskiej restauracji, czytanie fragmentów książki „Niewidzialni", opowieść o życiu patrona fundacji, ciasto i gorąca herbata. Tak warszawscy kapucyni świętowali imieniny bł. Aniceta Koplińskiego.
- Celem naszego spotkania jest integracja środowiska bezdomnych, przełamywanie stereotypów na temat ludzi ulicy, a także dofinansowanie budowy nowej jadłodajni przy klasztorze - zapowiedziała Edyta Foryś z Fundacji Kapucyńskiej.
Choć od 25 lat kapucyni na Miodowej w Warszawie wydają ok. 300 posiłków dziennie, to sobotni obiad był wyjątkowy. Bigos przygotowali kucharze z Atelier Amaro, a posiłki serwowali polscy artyści. Ciasto przynieśli mieszkańcy stolicy.
Po strawie duchowej przyszedł czas na część artystyczną spotkania. Historię życia bł. Aniceta Koplińskiego przybliżył Krzysztof Ziemiec.
Opowiadał o wielodzietnej rodzinie, chorobie w młodości, złożonej wtedy obietnicy wstąpienia do zakonu, zdolnościach kaznodziejskich, talencie poetyckim i pisarskim oraz sławie dobrego spowiednika.
- Przede wszystkim jednak bł. Anicet dawał ludziom serce. Zajmował się działalnością na rzecz ubogich, kwestował dla nich, pomagał w nauce i znalezieniu pracy. Aktywnie działał w założonej przez kapucynów w Annopolu kuchni dla najuboższych. Z życzliwości wspierali go restauratorzy, hotelarze, sklepikarze, piekarze i rzemieślnicy. Był nazywany „jałmużnikiem”, „św. Franciszkiem Warszawy”, „opiekunem ubogich”. Został beatyfikowany 13 czerwca 1999r. w Warszawie na pl. Piłsudskiego przez papieża Jana Pawła II w gronie 108 polskich męczenników z okresu II wojny światowej. Jego liturgiczne wspomnienie przypada 12 czerwca. Także już niedługo. Pamiętajcie o nim - zachęcał Krzysztof Ziemiec.
Bigos ugotowany przez kucharzy z Atelier Amaro, ciasto, owoce i herbata rozchodziły się jak ciepłe bułeczki Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość Radosław Pazura przedstawił bardziej szalony obraz kapucyna. - Bł. Anicet prowadził pogrzeb obecnym mostem Śląsko-Dąbrowskim. Zepsuł mu się sandał. Zaczął go naprawiać, wstrzymując tramwaje i ludzi w kondukcie. Zresztą warszawscy tramwajarze znali go doskonale. Do tramwaju wsiadał nie na przystanku, tylko tam, gdzie akurat był. Kierowcy i dorożkarze na podniesienie jego ręki zatrzymywali pojazd w dowolnym miejscu, bo wiedzieli, że podąża do ubogich - przypomniał Cezary Pazura.
W sobotę rozpoczęła się też aukcja internetowa dzieł sztuki i innych przedmiotów podarowanych przez artystów i ludzi znanych na rzecz bezdomnych.
Wśród rzeczy do kupienia znalazły się: kalendarz, czapka i koszulka z autografem Rafała Sonika, akwaforta Ewy Czober, rysunek Elżbiety Owczarek, linoryt Radosława Zaremby, akryl na płycie Krystyny Jatkieiwcz, praca olejna Bożeny Leszczyńskiej czy książka „Niewidzialni” autorstwa bezdomnych.