Czy rzeczywiście trzeba ranić, aby obudzić prawdę?
Małżeństwo z siedmioletnim stażem. Czy ten nocny obrachunek, który rankiem nie przynosi żadnego rozwiązania miał szansę powodzenia? W naszych związkach taką kłótnię kończą na ogół „ciche dni”. Tutaj ten bezowocny seans psychoterapeutyczny nie budzi nadziei. Chyba,ze uda nam się znaleźć po słonecznej stronie, bo taką właśnie metaforę związku wyimaginowała sobie partnerka.
Jedno jest pewne: Karolina Gruszka i Borys Szyc w spektaklu na deskach Teatru Polonia, wyrzucają z siebie to wszystko, co zalegało w nich od dawna.Kiedy mąż żąda dziecka, uderza jak się okazuje w najczulszy punkt żony. Bo tego dziecka ona chciała już od dawna. Dziś jednak czuje się za stara na dziecko, o które jej partner nigdy się nie upominał. Wszystko więc przychodzi nie w porę.
Ten głęboki konflikt ludzi,którzy tak naprawdę się kochają, jest odbiciem niezdolności komunikacji w relacjach współczesnych. Wszystko inne stało się ważniejsze. Praca, kariera, awans, dobrobyt. Gdzież więc jest czas i miejsce na rozmowę? Szczerą, bez raniącej agresji. Zwłaszcza, że na wiele rzeczy jest już za późno.Głęboko ukryte urazy, chowane zbyt długo pretensje, wybuchają nie w porę i nie rokują happy endu.
Iwan Wyrypajew w „ Słonecznej linii” zadaje fundamentalne pytania, adresowane do każdego z nas. Jak znaleźć słowa ,które już wybrzmiały? Jak nawiązać nić porozumienia z najbliższymi, z którymi już nie umiemy rozmawia? Jak odrzucić stereotypy, które zastąpiły prawdziwe relacje? Czy one są jeszcze możliwe?Autor ubiera te pytania jak zawsze w komediową formę. Może tak jak w teatrze rozładowujemy śmiechem najprawdziwsze konflikty.
Karolina Gruszka i Borys Szyc grają koncertowo. Wyłapujemy więc przede wszystkim niekonsekwencje i absurd ich zarzutów, gubiąc być może istotę rzeczy. To co boli najbardziej. Publiczność próbuje rozładować problemy, które w życiu bohaterów, a także i w naszym życiu, stanowią węzeł gordyjski. Sam autor mówi o swojej sztuce, że udało mu się osiągnąć coś, do czego od dawna dążył:„lekkość bez spłycania treści, płynność i zanurzenie poetyckiego tekstu w jak najbardziej poważny temat. Jak mamy dzisiaj żyć razem na tym świecie, skoro jesteśmy tacy różni? Jak połączyć wewnętrzne i zewnętrzne procesy w jedną całość?”
Wyrypajew wraz z aktorami próbuje pokazać, jak mechanizmy psychospołeczne blokują nas i przeszkadzają w harmonijnym rozwoju. A że wszystko to odbywa się w konwencji komediowej, śmiejemy się przez dwie godziny, a po powrocie do domu przyjdzie pora by pomyśleć nad tym, jak zrozumieć drugiego człowieka. Może się uda.