Zamknięte przejścia i ulice, helikoptery nad trasami przejazdu i mnóstwo policji. Ale tłumów, witających amerykańskiego prezydenta nie widać.
Na godzinę przed przejazdem prezydenckiej kolumny przy Mariottcie już sporo widzów. Wydzielone barierkami chodniki pozostawiają niewiele miejsca tym, którzy chcą przemknąć fragmentem ul. Emilii Plater do pracy czy domu. Przez niecałą dobę okolice Dworca Centralnego są najpilniej strzeżonym miejscem w Polsce, a może i na świecie.
- Ale panie, jak ja teraz do lekarza dojdę? - pyta zmartwiona staruszka.
W okolicach nie jeżdżą autobusy, na objazdy skierowane zostały także tramwaje. Na chodnikach mnóstwo pieszych, którzy utrudnienia przyjmują z goryczą.
- Idę już 15 minut, a ponieważ pracuję przy Placu Zawiszy, spóźnię się na pewno - narzeka jedna z nich.
Tuż po 9.15 nad Alejami Jerozolimskimi po raz kolejny przelatuje policyjny śmigłowiec. Wzdłuż całej trasy do Zamku Królewskiego, gdzie prezydent USA spotka się z Andrzejem Dudą rozwieszono niebieskie liny, które oddzielają warszawiaków od "bestii", czyli limuzyny Donalda Trumpa. Tradycyjnie obok siebie jadą dwa takie same opancerzone pojazdy. W którym jedzie najważniejszy człowiek na świecie? - nikt nie wie.
Z okolicznych biur na chwilę wyszło sporo pracowników. Niemal każdy chce uwiecznić na smartfonie przejazd prezydenckiej kolumny. Trzeba się zmobilizować, bo "bestia" sunie po cichu, ale szybko. Przez ułamek sekundy można złapać w kadrze pojazd, który wytrzymuje atak rakiet Stinger, granatów, najechanie na minę, czy ostrzał z broni maszynowej.
- No, i nie udało się - patrzy na ekran zawiedziony mężczyzna w garniturze. - Która to była "bestia"?
- Któryś z chorągiewkami w polskich i amerykańskich barwach.
- Nie martw się, to dopiero pierwsza wizyta - pocieszają znajomi.
Nie trzeba odejść daleko, bo tylko do metra, aby zapomnieć o całym zamieszaniu. Dworzec Centralny, metro, tzw. Patelnia są spokojne, codzienne. Trump metrem ani pociągiem raczej jeździć nie będzie.
O 13.00 prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosi przemówienie na pl. Krasińskich, tuż przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego. Miejscu drogim każdemu mieszkańcowi stolicy.