Poznali się na pielgrzymce "siedemnastek" i na pielgrzymce wzięli ślub. U Matki Bożej Lewiczyńskiej.
Od samego rana gospodynie z Lewiczyna lepiły pierogi, smażyły naleśniki, gotowały kompoty i piekły ciasta. Wszystko po to, żeby ugościć piechurów
Joanna Jureczko-Wilk/ Foto Gość
"Siedemnastki" powstały dokładnie pół wieku temu z inicjatywy ks. Tadeusza Uszyńskiego, w ramach Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej ojców paulinów. Były to grupy otwarte na środowiska akademickie, ze specjalnym programem konferencji i dyskusji. Zawsze miały starannie przygotowaną trasę i zaplecze. Kiedy na początku lat osiemdziesiątych rozrosły się do 40 grup, część z nich wydzieliła się jako Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna. Teraz w "Siedemnastkach" pielgrzymują nie tylko studenci, ale takę osoby starsze, rodziny i cudzoziemcy.
- W "Siedemnastkach" zaczynałam swoje pielgrzymowanie wraz z babcią. Potem chodziłam na pielgrzymki z mężem, dziećmi, w tym roku wyruszyłam sama, ale rodzina do mnie dojedzie. Pielgrzymuje już moja wnuczka - mówi Mirosława Tekiel z Kielc, która w "Siedemnastkach" idzie po raz 39. - W pielgrzymce jest wszystko to, czego brakuje w codziennym życiu: życzliwość, braterstwo i cisza. Idzie się w grupie, wśród ludzi, a jednak można odnaleźć siebie i Boga w ciszy.
Po Mszy św. proboszcz ks. Andrzej Juńczyk prosił pątników, żeby zanieśli na Jasną Górę intencje parafian oraz pielgrzymów, którzy przez cały rok szukają pocieszenia u Matki Bożej w cudownym, lewiczyńskim wizerunku.
- Każde sanktuarium maryjne jest miejscem, które dodaje nam sił, ale też w którym zostawiamy swoje strapienia i trudy drogi - podkreśla przewodnik pielgrzymki ks. Wojciech Świderski SAC.
Po domowym posiłku, przygotowanym przez rodziny z Lewiczyna, piętnaście grup "Siedemnastek" wyruszyło w kierunku Goszczyna.