- Pędzimy bolidem rajdowym, posługując się danymi z lusterka wstecznego. Rewolucja druku była nieistotnym epizodem w porównaniu do tego, co się dzieje teraz - mówił prof. Dariusz Jemielniak podczas pierwszej z debat warszawskiego Dziedzińca Dialogu.
Jego optymizmu nie podzielał jednak prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog na Uniwersytecie SWPS w Warszawie.
- Badania pokazują, że młodzi ludzie, obcujący z technologiami cyfrowymi, tracą pewne kompetencje, jak odczytywanie mowy ciała czy rozumienie intonacji głosu, zanika rozumienie ironii, sarkazmu, czyli takich rzeczy, które się dziedziczy przez kulturę. Choć być może pomogą nam w tym maszyny. Jeśli one będą zantropomorfizowane, zaprogramowane emocjami, jakimś minimum etycznym (bo przecież nawet samochody autonomiczne muszą mieć jakieś kryteria wyboru między dobrem i złem: kogo przejechać na ulicy), może ludzie będą się od nich uczyć etyki - snuł wizje prelegent.
Wtórowała mu Katarzyna Szymielewicz, specjalizująca się w problematyce praw człowieka i nowych technologii, współzałożycielka i prezes Fundacji Panoptykon - polskiej organizacji broniącej praw człowieka w kontekście współczesnych form nadzoru nad społeczeństwem.
- Wchodzimy w okres ciemnych wieków, pewnego zniewolenia, może wręcz niewolnictwa. Nie twierdzę, że to maszyna będzie zarządzać człowiekiem, ale zauważam pogubienie w świecie maszyn, w którym nie widzę żadnego pola do humanizmu i etyki, raczej zagrożenie. Myślę, że będziemy temu poddani dość długo, aż dojdziemy do krawędzi, która będzie początkiem czegoś nowego. Czeka nas okres walki o powrót do pewnej podmiotowości w świecie pełnym maszyn. I nastąpi przełom, gdy człowiek może nie odrzuci technologii, ale ją przeformułuje fundamentalnie. Ale to nie będzie najbliższe parę lat - mówiła.
DEBATA „CZŁOWIEK 2.0. DROGA JEDNOKIERUNKOWA?”
Centrum Myśli Jana Pawła II