W środę w Sejmie czytanie dwóch obywatelskich projektów ustaw o życiu nienarodzonych. Na ul. Wiejskiej pikietę prolajferów zagłuszają płynące z głośników piosenki o "prawie" kobiet do aborcji.
Interwencja policji na niewiele się zdała, bo po chwili z głośników miasteczka namiotowego Obywateli Solidarnych w Akcji, na całej ulicy Wiejskiej ponownie słychać było raperskie rytmy o prawach kobiet, zmuszaniu do macierzyństwa i prawie do aborcji. Hałas zagłuszał spokojny ton lekarzy z ruchu pro life, którzy z telebimu przytaczali argumenty za tym, że aborcja jest zabójstwem i plagą naszych czasów.
Działacze Fundacji Pro - Prawo do Życia pikietują przed Sejmem dzisiaj oraz jutro, kiedy w budynku parlamentu odbędzie się pierwsze czytanie dwóch obywatelskich projektów. Około godziny 16 Barbara Nowacka z komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" będzie przedstawiała projekt ustawy "o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie", który liberalizuje prawo aborcyjne w Polsce. Projekt zakłada m.in. prawo do przerywania ciąży do końca 12. tygodnia, a w przypadku ujawnione ciężkiej choroby nienarodzonego dziecka - możliwość aborcji do momentu porodu. Wprowadza też edukację seksualnej do szkół, darmową i łatwo dostępną antykoncepcję oraz przywrócenie tzw. antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Reguluje również stosowanie klauzuli sumienia przez ginekologów. Mimo, że na stronie Komitetu podano informację, że propozycję feministek poprało "blisko pół miliona Polek i Polaków", jak ustalił nasz portal gosc.pl, poparcie nie przekroczyło 208 tys. podpisów (wymagana liczba to 100 tys. podpisów).
Po Barbarze Nowackiej na sejmową mównicę wyjdzie Kaja Godek, reprezentująca komitet "Zatrzymaj Aborcję", która będzie uzasadniać projekt zmian w obowiązującym obecnie prawie, zmierzający w kierunku wykluczenie aborcji eugenicznych tj. spowodowanych genetyczną chorobą nienarodzonego dziecka. Pod obywatelskim projektem podpisało się ponad 830 tys. osób. Poparcie dla niego wyrazili m.in. wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki oraz wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, a prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że podpisze ustawę zakazującą aborcji eugenicznych.
- To, że jutro w Sejmie będą się toczyły obrady na temat tego, kogo można zabijać, to już jest miarą upadku państwo polskiego - mówił założyciel Fundacji Pro Mariusz Dzierżawski. Fundacja skierowała do parlamentarzystów apel o odrzucenie projektu "Ratujmy Kobiety". Zapowiedziała też, że upubliczni wyniki sejmowych głosowań w tej sprawie.
- Chcemy zaprotestować przeciwko barbarzyńskiemu, zbrodniczemu projektowi, który zgłosiły feministki. Wybrana przez nie nazwa: "Ratujmy kobiety" jest kpiną, bo aborcja nie ratuje, ale niszczy kobiety - nie tylko te nienarodzone. Wiele badań wskazuje na duży odsetek samobójstw i prób samobójczych matek, które dokonały aborcji - Anna Szczerbata z Fundacji Pro - Prawo do Życia.
Na pikietę pod Sejmem z Krakowa przyjechał niepełnosprawny wolontariusz organizacji Bawer Aondo-Akaa - Jesteśmy równi pod kątem prawa naturalnego i każdy ma prawo się narodzić. Nikt nie może podejmować arbitralnej decyzji, kto ma żyć, a kto nie. Aborcja to morderstwo i nie ma co do tego wątpliwości - mówił wolontariusz.
W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.