100 lat temu kapucyni wrócili do stolicy po kasacie klasztoru. Radosną rocznicę uczcili dziękczynną Mszą św. i wykładem o dziejach kościoła na Miodowej.
Przypomniał, że posiadłości kapucyńskie w postaci ogrodu ciągnęły się od Miodowej do dzisiejszego terenu pl. Bankowego. - Ziemię podzielono na działki i sprzedano. W ogrodzie był cmentarz. Szczątki zmarłych przeniesiono do katakumb pod kościołem. W budynku poklasztornym powstało gimnazjum żeńskie. Kapucyni starali się wrócić na Miodową, ale nie otrzymywali zgody. Od 1908r. zaczęli pracować na Powiślu, gdzie w miejscu dzisiejszego kościoła Wspólnot Jerozolimskich odrestaurowali stary młyn. Tam powstała kaplica i hospicjum. Na przełomie listopada i grudnia 1911r. zostali jednak wypędzeni przez władze carskie do Nowego Miasta - przybliżał historię zakonu br. Grzegorz Filipiuk.
Rocznica powrotu kapucynów na Miodową została również zaakcentowana w tegorocznej ruchomej szopce Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość Przypomniał, że jako datę oficjalnego powrotu kapucynów do Warszawy przyjmuje się 3 stycznia 1918 r., czyli jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Wskazał też bardzo trudne warunki bytowe pierwszych kapucynów.
- Nie mieli gdzie spać i co jeść, ale zadowolenie wewnętrzne, że się walczyło o załatwienie wielkich spraw było przeogromne. Kościół był ograbiony ze sprzętów liturgicznych. Niemcy zabrali dzwon z dzwonnicy, ale udało się go szybko odzyskać. Pojawiali się kolejni bracia. Pod koniec roku było ich sześciu - przybliżał kapucyn.
Przypomniał, że bracia zostali wywiezieni w 1940 r. do obozu koncentracyjnego, a w czasie Powstania Warszawskiego budynki zostały zrujnowane.
- Po wojnie odbudowy podjął się o. Zajkowski. To wszystko pokazuje trudną historię braci, którym zależało, by pierwszy kapucyński kościół w Polsce istniał. Dlatego my dziś dziękujemy za ich cierpienie, poświęcenie i świętość - zakończył br. Filipiuk.