Klerycy trzeciego roku WMSD przyjęli strój duchowny. Bo warto zostawić wszystko dla Chrystusa.
Jezus sam wychodzi na pustynię, choć w nim nie ma pustki i śmierci, On jest samym życiem. On jest esencją życia. Wychodzi na pustynię, by szukać człowieka i powiedzieć nam, że się nie boi ani aniołów, ani dzikich zwierząt, ani demonów, które można tam spotkać. Każdy z nas może się rozpoznać w obrazie anioła, dzikiego zwierzęcia, a czasem tego, który pozwala tańczyć demonowi. Jezus mówi: „nie boję się tej pustyni, całego zwierzyńca ludzkiego, żadnej cząstki ciebie, człowieku, nawet wstydliwej i grzesznej, bo jestem od niej mocniejszy” – mówił ks. Wojciech Bartkowicz, podkreślając że na taką pustynię wychodzą też kandydaci na kapłanów. - Seminarium to pustynia, w której człowiek odkrywa wiele bezwodnych miejsc w sobie i dzikie zwierzęta, i anioła, a czasem głos demona. Nie wszyscy w tym kościele mają powołanie, by wyjść na taką pustynię. Ale tych jedenastu braci mówi: „warto zostawić wszystko, by odkryć wszystko na nowo”. Sutanna, którą przyjmują, i która ich wyróżnia, nigdy ma ich nie oddzielać. Sutanna oddaje was w ręce wszystkich. Mówi: „jestem gotów dla wszystkich. Jestem dla ciebie posłannikiem dobrej nowiny o tym, że jest Bóg, jest sens życia, że warto żyć dla miłości – mówił rektor seminarium, nazywając kleryków szalonymi i dzielnymi.
Prosił też obecnych w świątyni, by zawsze mówili przyszłym kapłanom, że są bardzo potrzebni.
- Bądźcie aniołami, którzy będą przeciwstawiali się szeptowi demona walczącego z ich powołaniem. Mówią czasem, że każdy człowiek ma swojego demona stróża, ale ksiądz ma ich pięciu, a kleryk co najmniej trzech. Bardzo walczą, by ten projekt zwany powołaniem się nie powiódł – dodał wręczając każdemu sutannę i koloratkę.
Obłóczyny
Archidiecezja Warszawska