Na warszawskich Kabatach parafianie kościoła pw. św. o. Pio dziękowali za dar beatyfikacji Hanny Chrzanowskiej.
Dzięki uprzejmości państwa Szlenkierów (rodziny Hanny Chrzanowskiej) w kościele wystawione były relikwie błogosławionej.
Hanna Chrzanowska prekursorka domowych hospicjów, urodziła i wychowywała się w Warszawie. Często bywała na warszawskich Kabatach.
- Chodziła po tych samych przestrzeniach, po których dzisiaj chodzą mieszkańcy Ustronia - mówił podczas kazania ks. Piotr Filipczak.
Wierni na Kabatach przygotowywali się do beatyfikacji Hanny Chrzanowskiej poprzez nowennę. Podczas niej mogli dostrzec, że święci do nieba chodzą parami, a nawet grupami. Błogosławiona żyła w otoczeniu Jana Pawła II, a z pośród przyjaciół papieża Polaka jest wielu kandydatów na ołtarze, np. Jan Tyranowski.
- Spróbujmy pomyśleć o ludziach, którzy stanęli na drodze naszego życia, a którzy dla nas byli wzorem, pobudką ku dobru - powiedział ks. Piotr Filipczak. Dodał, że wszyscy jesteśmy zaproszeni do świętości, w tej rzeczywistości, w tej chwili, w której się znajdujemy. - Wyniesienie na ołtarze Hanny Chrzanowskiej jest dla nas darem, który możemy wykorzystywać w codziennym życiu - dodał.
Hanna Chrzanowska była osobą twardo stąpającą po ziemi. Dla swoich uczennic surowa, lecz zawsze sprawiedliwa. Cieszyła się mogąc komuś pomóc, podzielić się tym, co miała. Jej postawa pokazuje, że nie można przywiązywać się do dóbr doczesnych, które bardzo łatwo przemijają.
- Świeci nie po to są, żebyśmy tylko wiedzieli, że istnieli, ale by budzili nasze serca i sumienia - zakończył homilię ks. Piotr Filipczak.