Mszą św. w katedrze polowej WP, przemówieniami okolicznościowymi, złożeniem kwiatów i apelem pamięci przy Pomniku Ponarskim uczczono ok. 20 tys. Polaków pomordowanych podczas II wojny światowej pod Wilnem.
Obecny na uroczystościach podsekretarz stanu MEN Maciej Kopeć zapowiedział, że w 2019 r. , gdy zaczną obowiązywać nowe czteroletnie licea, w podstawie programowej znajdzie się prawda o mordzie w lasach ponarskich.
Marcin Święcicki, prezydent stolicy, w czasie kiedy powstawał na Powązkach Pomnik Ponarski, przypomniał, że przed wojną mieszkańcy Wilna różnych narodowości, żyli ze sobą w zgodzie, a dopiero później przeżyli gehennę. - Ponary to symbol zniszczenia wojny: ludzi, ich relacji, ale też kościołów, cerkwi i meczetu oraz zabudowy. Prawdę o mordzie możemy poznać z zapisków Kazimierza Sakowicza, który ze strychu swojego domu przez wiele miesięcy obserwował pobliskie egzekucje. Notatki zakopał w butelkach. Odnalezione po latach zostały w 1998r. wydane jako „Dziennik pisany w Ponarach od 11 lipca 1941 r. do 6 listopada 1943”. Doczekały się tłumaczenia na niemiecki, hebrajski, angielski, a w 2012 r. na litewski. Oddaje hołd wszystkim pomordowanym – ze wzruszeniem mówił Marcin Święcicki.
W czasie uroczystości zebrani odmówili „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Modlitwę prowadził ks. Jerzy Błaszczak. - Ponary uświadomiły ludziom wielką koalicję Niemców i Sowietów. Dali się im zwieść Litwini i Ukraińcy. Prawda o tym przez lata była chowana. Ale kto idzie za Jezusem nie będzie zawstydzony na wieki. Kto nie poszedł za Jezusem musi powtarzać: „Boże przebacz”. My musimy z całego serca wybaczyć Litwinom, Rosjanom, Ukraińcom, Niemcom i naszym braciom Polakom, którzy zwalczali działalność żołnierzy niezłomnych. Pamiętajmy, że żadna broń nas nie obroni jeśli wiary nie będziemy mieć w sercu – mówił w krótkim nauczaniu.
Organizatorem obchodów Dnia Ponarskiego w Warszawie jest działające od 24 lat Stowarzyszenie Rodzina Ponarska. Należy do niego ok. 120 osób w całej Polsce, z których już tylko 60 proc. stanowią najbliżsi członkowie rodzin ofiar.
– Rodzice specjalnie przyjechali do Wilna, bym urodziła się na ziemiach polskich. Gdy miałam 12 lat przeżyłam pierwszy największy dramat swojego życia. W Ponarach 17 września 1943 r. został zamordowany ojciec moich bliskich przyjaciół, tata pięciorga dzieci, Kazimierz Pelczar, z którym przyjaźnili się moi rodzice. Był lekarzem, profesorem Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, prekursorem onkologii – wspomina Hanna Grabińska, współzałożycielka Stowarzyszenia Rodzina Ponarska.
Ponary w latach 1941-1944 były miejscem masowych mordów dokonywanych przez oddziały SS, policji niemieckiej i litewskiej pod Wilnem. Ogółem zginęło wtedy ok. 100 tys. ludzi, z czego najwięcej stanowili Żydzi (70 tys.). Polaków poległo ok. 20 tys. Ofiary przywożono pociągami lub ciężarówkami, a czasem pędzono pieszo, by później rozstrzelać w lesie. Niektórych grzebano jeszcze żyjących. Na dzień obchodów zbrodni wybrano 12 maja, ponieważ w roku 1942 r. między 5 za 12 maja zamordowano w Ponarach ok. 100 młodych dziewcząt chłopców ze Związku Wolnych Polaków, uczniów renomowanych wileńskich szkół i studentów.