Mszą św. w katedrze polowej WP, przemówieniami okolicznościowymi, złożeniem kwiatów i apelem pamięci przy Pomniku Ponarskim uczczono ok. 20 tys. Polaków pomordowanych podczas II wojny światowej pod Wilnem.
Gdy miałem 7 lat pomagałem bratu przy zapalnikach zegarowych i sprężynowych. Był ode mnie 10 lat starszy. Gestapo przyszło do nas do domu na rewizję 5 października 1941 r. Osiemnaste urodziny brat spędził w więzieniu. Raz matce udało się z nim zobaczyć. W czasie widzenia nie pokazywał rąk. Widocznie miał je mocno pobite.
O jego śmierci dowiedzieliśmy się przez znajomego kapo z więzienia na Łukiszkach kilka dni po zamordowaniu, czyli po 12 maja 1942 r. Nie chcieliśmy wierzyć. Niecały rok później przyszło do nas oficjalne pismo informujące, że brat został skazany na śmierć i wyrok wykonano – opowiada ze wzruszeniem Jan Ludwik Pilsc, który w sobotę 19 maja uczestniczył w obchodach Dnia Ponarskiego zorganizowanego przy Pomniku Ponarskim na Powązkach Wojskowych. Jan Ludwik Pilsc, brat zamordowanego w Ponarach Henryka Pilścia Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość – Ta uroczystość dowodzi, że żywa jest pamięć o ofiarach zbrodni ponarskiej, przez dziesięciolecia świadomie przemilczanej zarówno w Polsce, jak i na Litwie. Ponary to największe miejsce kaźni Polaków na Kresach Wschodnich w czasie II wojny światowej. Wiem, że Litwinom trudno się przyznać do udziału w tej zbrodni. Dzięki dużej aktywności społeczności żydowskiej w świecie, Ponary są znane jako miejsce Holokaustu Żydów, głównie z Wilna i Wileńszczyzny, a nam Polakom zależy również na tym, by przy Ponarach mówić o zamordowanych tu Polakach – mówiła rozpoczynając uroczystości Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska.
Przypomniała, że pod Wilnem mordowano elitę intelektualną i kulturalną, wśród której byli żołnierze AK, młodzież szkolna, harcerze, studenci, profesorowie, zakładnicy, adwokaci, lekarze i duchowieństwo. – Ginęli, bo byli Polakami. Z reguły wcześniej przechodzili długie męczarnie w piwnicach gestapo przy ul. Ofiarnej i w kazamatach Łukiszek – mówiła.
Uroczystości na Powązkach odbyły się w asyście żołnierzy Garnizonu Warszawa. Uczestniczyli w nich krewni i przyjaciele pomordowanych, posłowie, wiceminister edukacji Narodowej Maciej Kopeć, uczestnicy Rajdu Katyńskiego, księża, harcerze i mieszkańcy stolicy.
- Ponad 450 kilometrów stąd, ponad 70 lat temu, po cichu, do cystern po benzynie wrzucano ciała polskich intelektualistów. Dokonano wielkiej zbrodni. Chicano się pozbyć polskiego żywiołu na ziemi wileńskiej. Miało się o tym nie mówić, choć zabito ok. 20 tys. Polaków. Dziś czcimy ich pamięć – mówił poseł Paweł Lisiecki.
List w imieniu Marka Kuchcińskiego odczytał poseł Andrzej Melak. Marszałek sejmu zauważył w nim, że dramat rodzin ponarskich był przez dekady potęgowany przez ukrywanie prawdy o mordzie. Wyraził nadzieje, że wreszcie zostanie ona na trwale zakotwiczona w świadomości Polaków, tak by czas nienawiści nigdy się już nie powtórzył.