Z Mińska Mazowieckiego, spod Łodzi, a nawet z dalekich Chin pochodzą pątnicy, którzy wyruszyli z praską pielgrzymką.
- Musimy się ruszać, bo jeśli będziemy się "okopywać" sprawami doczesnymi, zgubimy zdolność patrzenia szerzej, głębiej, mądrzej. Życzę wam, żeby te najbliższych kilka dni było mocnym wejrzeniem w to, co jest sprawami Bożymi. One bowiem są fundamentem naszego życia - ostrzegał duchowny.
Specjalnie na pożegnanie praskiej pielgrzymki, z Żarnowicy z województwa łódzkiego, przyjechała strażacka orkiestra. Zagrała pielgrzymom i sama przeszła z nimi kawałek drogi.
- Żeby tylko pierwszego dnia nie narobić odcisków, a potem już jest "z górki". Czasami przychodzą kryzysy, wydaje się człowiekowi, że nie da rady, że nie zrobi kroku dalej. A wtedy trzeba to przemodlić. I wszystko mija - mówią Małgorzata Paszkowska i Klara Kesler z Mińska Mazowieckiego. I dodają: - Bardzo lubimy tę pielgrzymkę, bo nie jest duża, wszyscy się znają, jest wspaniała atmosfera, pomagamy sobie wzajemnie.... Znamy już naszych księży, kontaktujemy się ze sobą przez cały rok, składamy świąteczne i imieninowe życzenia. Jesteśmy pielgrzymkową rodziną.
O praskich pielgrzymach z Chin czytaj TUTAJ