Obrzędem obłóczyn jedenastu braci rozpoczęło nowicjat u ojców dominikanów na Służewie.
Harcerskim świątecznym zwyczajem br. Piotr Tasak, tuż po założeniu dominikańskiego habitu, poszybował w górę, podrzucany przez kolegów z 7. Hufca Warszawskiego Skautów Europy.
- Piotr zaczął mówić o wstąpieniu do klasztoru jakieś półtora roku temu. Myślę, że wiele wyniósł ze wspólnie z nami spędzonych dwóch lat. A my też mamy w nim wzór dojrzałych, dobrych wyborów. Dzisiejsza uroczystość to dla nas wielka radość! - mówi skaut Europy Radosław Peda.
Galeria z obłóczyn - TUTAJ
Zanim jedenastu kandydatów zdecydowało o rozpoczęciu dominikańskiego nowicjatu, przez rok odbywało tzw. prenowicjat. W tym czasie mieszkali w swoich domach, kontynuowali naukę lub pracę, żyli tak jak dotychczas, ale równocześnie badali, czy Jezus powołuje ich akurat do tego właśnie zgromadzenia. W rozeznawaniu pomagali im o. Łukasz Woś OP i o. Krzysztof Pałys OP. W tym czasie cztery razy zbierali się na kilkudniowe rekolekcje, a przez sześć tygodni poprzedzających nowicjat, mieszkali z braćmi w klasztorze.
Kiedy 11 sierpnia w kościele św. Dominika na Służewie prowincjał dominikanów o. Paweł Kozacki OP, nakładał na klęczących przed nim kandydatów białą tunikę, szkaplerz i mantolet oraz czarną kapę, mamy i bacie popłakiwały. Rodzeństwu i znajomym też trudno było ukryć wzruszenie. Kościół zapełnił się wspólnotami, wśród których wyrastało jedenastu kandydatów na dominikanów. Wcześnie ojciec prowincjał odprawił w intencji nowicjuszy Mszę św., prosząc dla nich o Boże prowadzenie i błogosławieństwo.
Prowincjał dominikanów, o. Paweł Kozacki nakładał na nowicjuszy strój zakonny
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- Klasztor nie jest azylem wolnym od zła. Jeżeli spojrzymy na postać naszego założyciela, św. Dominika, to konfrontacja ze złem od początku była wpisana w istnienie zgromadzenia. Bardzo wyraźnie objawia się to w słowach jego modlitwy, którą często zanosił do Boga w nocy, wołając: "Panie, co będzie z grzesznikami?!" - przestrzegał o. Paweł Kozacki OP, nawiązując do liturgicznych czytań. - Przed złem nie uciekniemy, ponieważ nasze klasztory działają w świecie, gdzie pszenica jest zmieszana z kąkolem, dobro współistnieje ze złem.
Jak podkreślił prowincjał dominikanów, wobec potęgi zła, nie możemy walczyć własnymi siłami: swoją dobrocią, moralnością, stanowczością... Jesteśmy na to za słabi, tak jak słabi byli apostołowie, mimo że powołał i posłał ich z misją sam Jezus.
- Bez względu na to, w którym miejscu życia zakonnego będziecie, jakie dotkną was doświadczenia, zapamiętajcie: Boża opieka, Boże prowadzenie będzie z wami - zwrócił się do mężczyzn stawiających pierwsze kroki na dominikańskiej drodze, powołanych do tego, by "zwierzyć Jego Słowu i Jemu pozwolić działać w swoim życiu".
Do obrzędu obłóczyn przystapili: Szymon Leszczyński, Wojciech Baran, Julian Stolarczyk, Adrian Prokop, Eugeniusz Lejk, Marcin Remfeld, Wojciech Urbanowski, Wojciech Kors, Piotr Tasak, Paweł Kowcz, Tomasz Steckiewicz.
- Tak babciu, już jestem w habicie! - tuż po zakończeniu uroczystości wołał do telefonu br. Marcin Remfeld, dumnie potrząsając dominikańskim skórzanym pasem z różańcem. Wokół otoczyła go wzruszona rodzina, przyjaciele z białostockiego Przymierza Miłosierdzia robili pamiątkowe zdjęcia.