Nikogo nie odsyłała

Dzisiejsze okno życia przy ul. Hożej w czasie wojny było całą bramą, którą siostry franciszkanki uchylały dla sierot, dzieci z getta, uciekinierów, starców… Nikomu nie odmawiały pomocy. Ocaliły 750 Żydów.

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 33/2018

dodane 16.08.2018 00:00
0

Matka Matylda Getter była już dobrze po siedemdziesiątce i po przeżytym zawale. Kiedy dowiedziała się o mającym wybuchnąć powstaniu, porzuciła rekonwalescencję w Międzylesiu i wróciła do Warszawy. W piwnicach przy Hożej gromadziła środki opatrunkowe, żywność i szyła biało-czerwone opaski. Potem z innymi siostrami codziennie gotowała kaszę dla ponad tysiąca powstańców, rannych w szpitalach i potrzebujących. A kiedy nie miała co włożyć do garnka, szykowała chociaż kanapki z… rosnącymi w ogródku nasturcjami.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy