Dzisiejsze okno życia przy ul. Hożej w czasie wojny było całą bramą, którą siostry franciszkanki uchylały dla sierot, dzieci z getta, uciekinierów, starców… Nikomu nie odmawiały pomocy. Ocaliły 750 Żydów.
Matka Matylda Getter była już dobrze po siedemdziesiątce i po przeżytym zawale. Kiedy dowiedziała się o mającym wybuchnąć powstaniu, porzuciła rekonwalescencję w Międzylesiu i wróciła do Warszawy. W piwnicach przy Hożej gromadziła środki opatrunkowe, żywność i szyła biało-czerwone opaski. Potem z innymi siostrami codziennie gotowała kaszę dla ponad tysiąca powstańców, rannych w szpitalach i potrzebujących. A kiedy nie miała co włożyć do garnka, szykowała chociaż kanapki z… rosnącymi w ogródku nasturcjami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.