Danuta Rossman, bohaterka Powstania Warszawskiego, była łączniczką Tadeusza Zawadzkiego "Zośki".
Komendantka Wojskowej Służby Kobiet Batalionu „Ostoja”, adiutantka harcmistrza Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, bohatera „Kamieni na szaniec”, i kapitana Tadeusza Klimowskiego, dowódcy Batalionu „Ostoja”, regularnie spotykała się z młodzieżą i harcerzami spragnionymi jej opowieści o II wojnie światowej. 96-letnia Danuta Zdanowicz-Rossman do ostatnich chwil z radością opowiadała o młodzieńczych ideałach swoich przyjaciół - Aleksego Macieja Dawidowskiego „Alka”, Jana Bytnara „Rudego” i Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”.
- Takich jak my było mnóstwo. To byli ludzie w waszym wieku, każdy z nas chciał coś dać z siebie innym. Dziś czasem słyszymy: „należy mi się to i to”. A my naprawdę myśleliśmy, co możemy zrobić dla ojczyzny i dla innych. I to nie były „wielkie słowa”. Wojna wyzwoliła w ludziach wiele dobra - mówiła niecały rok temu grupie młodzieży z pobliskiej parafii św. Krzysztofa.
Danuta Zdanowicz-Rossman urodziła się w roku 1922 r. Była absolwentką Gimnazjum i Liceum Królowej Jadwigi w Warszawie. Drużynową Danuty Zdanowicz była Hanka Zawadzka, siostra Tadeusza Zawadzkiego, przezywanego z powodu urody „Zośka”. Harcerki z „Błękitnej Czternastki”, działającej przy X Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi, przyjaźniły się z „Pomarańczowymi”. Miały wspólny chór, studniówki, a latem 1938 r. - bliskie obozy na Wołyniu. To harcerstwo przygotowało ich na wrzesień 1939 roku. Harcerki natychmiast podjęły służbę: Danusia troszczyła się o rannych w Szpitalu Ujazdowskim, we włosach roznosiła meldunki, towarzyszyła Tadeuszowi Zawadzkiemu „Zośce”, przenosząc na zbiórki patefon i płytę z hymnem Polski oraz biało-czerwoną flagę, na którą harcerze składali przyrzeczenie. Roznosiła propagandowe ulotki w języku niemieckim do budek wartowników przy Belwederze. Należała też do organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, kierowanej przez Aleksandra Kamińskiego. „Było upalne lato, przyszła dziwna jesień z majowymi dniami, nadchodzi biała, pełna zagadek zima, a potem, potem... będzie wiosna, zielona wiosna, pełna realizujących się marzeń” - zapisała Danusia w drugą rocznicę kapitulacji Warszawy i powołania Szarych Szeregów, 27 września 1941 roku.
Gdy zaczęła się okupacja, Danuta Zdanowicz kontynuowała naukę na tajnych kompletach, biegając na wykłady z filozofii, literatury, historii.
- Nigdy nie wiedziało się, czy się dojdzie w jednym kawałku tam, gdzie się szło - wspomina. Do obowiązków Danusi należało m.in. dostarczanie towarzyszom broni wyżywienia. Któregoś dnia siedziała w piwnicznym składzie węgla na Kruczej i obsługiwała telefony. - Rąbnęła bomba, omotała mnie czerń węglowego pyłu. Nigdy już potem nie zeszłam do żadnej piwnicy. Byłam ranna. Dostałam odłamkiem granatnika po żebrach, wyjęli mi go w szpitalu - opowiadała.
Danuta Zdanowicz-Rossman cz. 6
Tomasz Gołąb