W powstaniu nosiła meldunki do gen. A. Chruściela i była sanitariuszką. Cudownie ocalała. Po wojnie przez 73 lata s. Maria Anna Aleksandrowicz służyła w zgromadzeniu urszulanek.
Przystawili pistolet do pleców, grozili, próbowali je upić... Dziewczęta stawiały opór i były gotowe na śmierć. A wtedy... "Niemiec nagle pobladł, oparł się o ścianę, pistolet wyrzucił z ręki, obsunął się na podłogę i siedział. Koleżanka w drugim pokoju szarpała się z drugim Niemcem i krzyczała. Po chwili mówię: »Proszę ratować moją koleżankę«. Taki rozkaz dałam. Wstał, poszedł, tamtego wyrzucił za drzwi (...). To była wyraźnie interwencja Boża. Pan Bóg nie pozwolił na krzywdę" - wspominała po latach.
Czytaj także:
Anna Aleksandrowicz wstąpiła do urszulanek w 1946 r. w Chylicach. Przyjęła imię zakonne s. Maria od Trójcy Świętej. Trzy lata później w Pniewach złożyła pierwsze śluby. Przez powojenne lata pracowała w przedszkolach, szkołach i Domach Dziecka w: Chylicach, Lipnicy Poznańskiej, Poznaniu, Łodzi, Szczebrzeszynie, Zakopanem. W 1979 r. powróciła w okolice Warszawy i w Milanówku prowadziła katechezę w dwóch szkołach podstawowych.
- Dla mnie, dla mojej rodziny i dla tych opozycjonistów, którzy w trudnych latach 80. znaleźli schronienie w naszym domu, s. Maria była prawdziwym oparciem. Nie pozwalała nam poddać się rozpaczy, modliła się, wspierała, doradzała, a także przynosiła żywność dla opozycjonistów i kolportowała konspiracyjne materiały - ze wzruszeniem wspominali ją podczas uroczystości pogrzebowych dr Irmina Suknarowska-Drzewiecka oraz dawny opozycjonista i poseł Marian Piłka.
- Pamiętam, że kiedy byłem w drugiej klasie lubiliśmy przychodzić po siostrę, żeby do szkoły nie chodziła sama. A ona nam wtedy mówiła: "Ja nigdy nie jestem sama. Ja się modlę". Potem bardzo często zastawałem ją w kaplicy, gdy trwała na modlitwie przy Sercu Pana Jezusa. Tego nauczyłaś mnie siostro Mario i za to ci dziękuję! - zwracał się do zmarłej ks. Mariusz Figura, jej dawny uczeń.
- Pomimo podeszłego wieku i związanymi z tym różnymi dolegliwościami, codziennie wędrowała do kaplicy na wspólną modlitwę, a przede wszystkim na Eucharystię - mówił pallotyn ks. Marek Gulbinowicz, kapelan milanowskich urszulanek.
W imieniu zmarłej przybyłym na pogrzeb podziękowała s. Beata Mazur, przełożona centrum warszawskiego sióstr urszulanek. Po Eucharystii trumna z ciałem zmarłej siostry spoczęła w grobie sióstr na cmentarzu w Milanówku. Obok mogił powstańców i ofiar cywilnych drugiej wojny światowej.