Nabożeństwo w kazamatach aresztu śledczego odprawiono po raz pierwszy od 72 lat. Kolejnym stacjom towarzyszyły opisy nieludzkich tortur, jakimi dręczono bohaterów antykomunistycznego podziemia.
Chcemy przejść w Drodze Krzyżowej w warszawskiej, polskiej Golgocie. Chrystus przeszedł tę drogę po to, by nas zbawić i przez swoją śmierć zwyciężyć zło. Tę samą drogę przeszli żołnierze antykomunistycznego podziemia, którzy byli tu torturowani, męczeni i mordowani. To, że dziś tu jesteśmy, to jest ich zwycięstwo - mówił dyrektor powstającego w dawnym areszcie śledczym Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacek Pawłowicz.
zobacz zdjęcia:
Droga Krzyżowa w Golgocie Warszawy
Kilkadziesiąt osób wzięło udział w nabożeństwie poprowadzonym przez ks. Tomasza Trzaskę, kapelana więzienia.
Wśród uczestników niezwykłej Drogi Krzyżowej była pani Irena, która w latach 1952-1954 była więziona przy ul. Rakowieckiej.
- Dostałam fikcyjny wyrok 12 lat więzienia. Odsiedziałam cztery. Zarzucano mi, że przechowuję dwa pistolety i pomagam podziemnej organizacji. Choć żadnej broni oczywiście nie znaleziono. Miałam wtedy 24 lata - wspomina.
Opisy okrutnych tortur, którym byli poddawani więźniowie, przyprawiały o ciarki. Łamanie palców, wyrywanie włosów ze skórą i bicie było przerywane tylko wówczas, gdy stalinowscy oprawcy się męczyli.
Uczestnicy Drogi Krzyżowej przeszli obok cel niesławnego X Pawilonu, w którym zamęczono wielu przywódców Polski Podziemnej: m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila", rtm. Witolda Pileckiego czy mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". W Drodze Krzyżowej wzięła udział córka Witolda Pileckiego Zofia.