Strajk w większości warszawskich szkół. Przyszło 10 proc. uczniów

Nie boi się strajkować. Izabella Gołębiowska pracuje w szkole podstawowej nr 25 przy ul. Grzybowskiej od 1992 r.

- Przeżyłam wiele reform i pomysłów kolejnych rządów. Ale takiego bałaganu jeszcze nie było - mówi nauczycielka przyrody. Teraz jest na emeryturze. W szkole ma umowę tylko do czerwca. Dlatego koleżanki poprosiły, by to ona szefowała komitetowi strajkowemu.

Na piętrze przy stoliku dwie nauczycielki wpisują do niebieskiego i żółtego zeszytu tych, którzy przyłączają się do strajku lub pracują normalnie.

- W szkole z 40 nauczycieli dydaktycznych do strajku przystąpiło na razie 19, ale część pozostałych przychodzi dopiero w późniejszych godzinach. Oceniam, że strajkować będzie ok. 70 proc. kadry - mówi dyrektor szkoły Tomasz Ziewiec.

Do niebieskiego zeszytu, tego z nauczycielami pracującymi, wpisało się 10 nauczycieli, wśród nich katechetka, urszulanka. Do drugiego - między innymi anglistka Ewa Perkowska.

- Pracuję 14. rok, mam wychowawstwo w ósmej klasie. Nie zrobię moim uczniom krzywdy, ale jeśli nie będziemy strajkować, szybko obróci się wszystko przeciwko nim. Bo do szkoły przyjdą ludzie bez pasji, przypadkowi. Kto z młodej kadry będzie uczyć za 1800 zł? - pyta zawieszając na ogrodzeniu szkoły flagę Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Do szkoły liczącej 450 uczniów przyszło ich niespełna 10 proc. Rano odwiedził ich Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy od rana brał udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Centrum Bezpieczeństwa m.st. Warszawy. Według danych sztabu, na godz. 10 do strajku w Warszawie przystąpiło 8328 z 10 798 nauczycieli.

Według Grażyny Orzechowskiej-Mikulskiej, wiceburmistrza Woli, w tej dzielnicy nie pracują w 100 proc. nauczyciele czterech podstawówek, 3 przedszkoli i 2 liceów. W 8 szkołach podstawowych strajkuje część nauczycieli. Tylko 7 podstawówek pracuje normalnie.

Na Mazowszu (nie licząc Warszawy) do strajku przystąpiło 40 proc. wszystkich szkół.