Pan stąd odejdzie

Rocznice katastrofy smoleńskiej wyglądają coraz gorzej. Barierki odgradzają od miejsc uroczystości już nie tylko zwykłych warszawiaków, ale nawet tych, którzy specjalnie przychodzą na miejsca pamięci.

Wie pan, ja już naprawdę wiele przeżyłem - starszy pan w jasnym płaszczu wygląda na pogodzonego z faktem, że nie może podejść bliżej niż na 100 metrów od pomnika Lecha Kaczyńskiego. Stanął pod drzewem przy dawnym hotelu Victoria, obserwując, jak politycy składają wieńce przy pomniku jego ukochanego prezydenta.

Ale już inni z barierkami pogodzić się nie mogą.

- Panie, ja mam za 15 minut spotkanie. Jak mam się dostać na Nowy Świat? - pyta elegancko ubrana dziewczyna policjanta, który broni przejścia do Krakowskiego Przedmieścia. Takich jak ona są setki.

- Zapomnieliśmy o katastrofie smoleńskiej. Przecież dziś dziesiąty - łapie się za głowę chłopak. Para nie wygląda na nieszczęśliwą. Inaczej pani o kulach, która pyta, jak się ma dostać do autobusu. Wszystkim policjant odpowiada z rozbrajającą szczerością: - Nie wiem. Ja z Katowic jestem.

Kilometry barierek wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia ciągną się już od pl. Zamkowego. Wygrodzonego pl. Piłsudskiego bronią jak niepodległości żandarmi wojskowi (ze dwustu w zasięgu wzroku) i policja, którą ściągnięto do Warszawy z daleka. Rozstawieni co ok. 10 metrów nie tylko nie wiedzą, jak można sobie skrócić drogę, ale nawet jak długo potrwają utrudnienia. W rejonie pl. Piłsudskiego nie ma zbyt wielu biurowców. Ale dla każdego nadkładanie drogi, najczęściej setkami metrów, jest poważnym utrudnieniem.

- To jakieś kpiny - komentuje jedna z "obdarowanych" dodatkowym spacerem w chłodny środowy poranek. - Mam i ja swoją smoleńską pielgrzymkę - dodaje na odchodne. Choć wielu przechodniów dodaje do tego niecenzuralne słowo.

Stanąłem i ja przy barierkach, próbując choć w ten sposób uczestniczyć w smoleńskiej rocznicy.

- Pan stąd odejdzie - "poczęstował" mnie uprzejmy policjant.

Odszedłem.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..