Mniej warsztatów, spotkań, konsultacji psychologicznych dla rodziców i dzieci - popularne miejsce wsparcia rodzin, "Sto Pociech" nie otrzymało w tym roku miejskiego dofinansowania. Musi poradzić sobie samo.
– Dzieci mogą bawić się w dobrze i bezpiecznie urządzonej przestrzeni. Ja znalazłam tutaj koleżanki, a Nikodem ma kontakt z innymi dziećmi zanim pójdzie do przedszkola – chwali Paula Petryna.
Rodzice lubią to miejsce. W stolarni – „placu zabaw” dla ojców – powstają drewniane zabawki, półki, sztalugi, karmniki dla ptaków… Mamy dbają o szczegóły: o przyniesienie soczewicy, którą dzieci mogą ważyć, czy młynka do mielenia siemienia lnianego.
Sami też sporo się uczą. Mamy mogą skorzystać z grupy wsparcia po porodzie, nauczyć się rękodzieła, poćwiczyć pilates, ojcowie w męskim gronie dowiadują się, jak skutecznie wykonywać rodzicielskie obowiązki. Dla wszystkich skierowane są warsztaty: „Moje dziecko mnie złości”, „Rodzice na randkę”, „Jak dobrze się kłócić”, „Rodzeństwo bez rywalizacji”…
Fundacja ma też propozycje dla dziadków, którzy mają problemy w odnalezieniu się w nowej roli, oraz dla rodzin powracających z zagranicy. Psycholodzy i psychoterapeuci prowadzą konsultacje i krótkoterminową pomoc dla dzieci i dorosłych, a także mediacje rodzinne. Osoby, które mają rozterki duchowe czy moralne, zawsze mogą umówić się z szefem fundacji, dominikaninem o. Mirosławem Pilśniakiem na „Duchogadki”.
W ubiegłym roku z warsztatów skorzystało prawie tysiąc dorosłych, a w różnych zajęciach uczestniczyło ponad 4 tys. dzieci. Teraz jednak ta bogata oferta pomocy będzie poważnie ograniczona.