Szedł w paulińskiej Warszawskiej Pielgrzymce Pieszej, grał na gitarze i śpiewał. Zygmunt Chodźko-Zajko zmarł pierwszego dnia wędrówki. Tuż za Warszawą.
To była piękna postać, ikona tej grupy i bardzo dla niej zasłużona. "Zygę" każdy znał. Szedł z "białą" chyba 34. raz. Rano na Mszy św. grał na gitarze i śpiewał. Potem kawałek odprowadziłem pielgrzymkę w kierunku Warszawy. O godz. 16 dostałem telefon ze smutną informacją - mówi ks. Piotr Kieniewicz MIC.
Księża marianie prowadzą grupę 10. WPP, zwaną białą. Rankiem 6 sierpnia pielgrzymi wyruszyli do Częstochowy po Mszy św. u grobu św. o. Stanisława Papczyńskiego, na Mariankach w Górze Kalwarii. Na drogę pobłogosławił ich ks. Jan M. Rokosz MIC, kustosz sanktuarium.
W grupie był też Zygmunt Chodźko-Zajko, który od dawna był związany z księżmi marianami, włączał się w ich inicjatywy, pomagał przy organizacji pielgrzymki. Zawsze uczynny i gotowy do pomocy.
Miał 60 lat. Pochodził z mariańskiej parafii w Londynie, a od dłuższego czasu mieszkał w Warszawie. Był również z żoną na misjach na Filipinach.
Pierwszego dnia pielgrzymki nagle zmarł. "Człowiek wielkiego serca. Umarł w tym, co się zdaje, ukochał najbardziej" - wspominają go inni pielgrzymi.
Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona 19 sierpnia o godz. 12 w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Górze Kalwarii. Po Eucharystii ciało zmarłego zostanie złożone na miejscowym cmentarzu.
Księża marianie proszą o modlitwę w intencji zmarłego pielgrzyma.