Rok od otwarcia Kaplicy Pokoju Wieczystej Adoracji franciszkanie otrzymują pierwsze świadectwa uproszonych tu łask. W tym fizycznych uzdrowień.
To, że w Niepokalanowie będą działy się cuda już dawno przewidział św. Maksymilian.
"Wyobrażam sobie piękną figurę Niepokalanej w wielkim ołtarzu, a na jej tle pomiędzy rozłożonymi rękami monstrancja w ciągłym wystawieniu Najświętszego Sakramentu. […] Kto zagląda do kościoła, pada na kolana, adoruje i spogląda na twarz Niepokalanej, odchodzi, a Ona z Panem Jezusem jego sprawę załatwia” - pisał już w 1934 r. w liście z Japonii święty męczennik na ponad 80 lat przed otwarciem przy bazylice w Niepokalanowie Kaplicy Pokoju Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu jako ósmej Gwiazdy Niepokalanej Światowego Centrum Modlitwy o Pokój. I nie pomylił się.
We franciszkańskich archiwach są już pierwsze świadectwa, że w tym miejscu Niepokalana wraz z Eucharystycznym Jezusem „załatwia” wiele ludzkich spraw. - Miejsce to praktycznie nie pustoszeje, w ciągu całego roku kamera naliczyła ponad 300 tys. wejść. To przeszło nasze najśmielsze oczekiwania - mówi franciszkanin o. Andrzej Sąsiadek, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Niepokalanowie.
Adoracja trwa dzień i noc. Na modlitwie trwają przybywający do Niepokalanowa z różnych zakątków Polski i świata pielgrzymi, ojcowie franciszkanie, a także osoby, które podejmują nocny adoracyjny dyżur. - Coraz częściej przychodzą do mnie osoby, które po modlitwie przed Najświętszym Sakramentem doświadczyły uzdrowienia, pojednania w rodzinie czy nawrócenia - mówi proboszcz. - W związku z tym przy wejściu do kaplicy wyłożyliśmy księgę podziękowań i łask. W archiwach zakonnych mamy także udokumentowane świadectwo cudownego fizycznego uzdrowienia wraz z opinią lekarza - dodaje.
Na kilku stronach opisana jest historia uzdrowienia pana Bogdana. Jego problemy zaczęły się w ubiegłym roku, gdy rozpoczął remont mieszkania. "Doznałem bardzo dotkliwego bólu kręgosłupa. Bolała i drętwiała lewa noga, miałem problemy ze wstaniem z łóżka, jazda samochodem była męcząca, ponad moje siły” - czytamy.
W trzech miejscach na kręgosłupie miał przepuklinę i ucisk na nerwy. Lekarz skierował go na operację. "W tym czasie często jeździłem z żoną do Niepokalanowa prosić Mamę o uzdrowienie i siłę do pracy. Zawierzyłem wszystko Panu Bogu, wszystko oddałem w ręce Niepokalanej” - pisze.
Podczas jednej z takich modlitw w nowo otwartej kaplicy, gdy pan Bogdan odmawiał różaniec, poczuł na plecach ciepło. "Nie wiedziałem, co się dzieje, okazało się, że Niepokalana zabrała ból” - wspomina.
Więcej o cudach dziejących się kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu można przeczytać w 36 numerze warszawskiego Gościa Niedzielnego.