22 trumienki ze szczątkami zidentyfikowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego złożono po 70 latach na Powązkach Wojskowych.
Robert Kmiołek z ojcem mogli wreszcie pożegnać brata dziadka, Jana, żołnierza ZWZ-AK, Zrzeszenia WiN i NZW. Wyrok śmierci wykonano na nim 7 lipca 1952 r. w więzieniu na Rakowieckiej.
- Pierwszy raz popłakaliśmy się ze szczęścia, gdy dwa lata temu zidentyfikowano jego szczątki. Dziś Jan Kmiołek wreszcie znajduje spokój, a my miejsce, gdzie będziemy go mogli wspominać - mówił przedstawiciel rodziny, składając kwiaty w Panteonie - Mauzoleum Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych. W miejscu, gdzie spoczęli zidentyfikowani dzięki pracom prof. Krzysztofa Szwagrzyka żołnierze wyklęci, 22 września złożono szczątki kolejnych 22 ofiar walki z antykomunistycznym podzimiem. Wcześniej, podczas Mszy św. pogrzebowej w katedrze polowej, bp Józef Guzdek mówił, że po wojnie Polska nie była krajem wolnym i niepodległym, o jakim marzyli i za który przelewali krew. Dlatego wielu z nich chwyciło za broń. Zachowali się godnie, odrzucając zdradę Boga i ojczyzny, a tym samym wybierając świadomie śmierć.
- To piękne i tragiczne losy polskich bohaterów, przerwane świstem kuli w mokotowskim więzieniu, wydobyte z niepamięci, z dołów śmierci na „Łączce”. Aż trudno uwierzyć, że ten dzień pogrzebu nadszedł dopiero 30 lat od upadku komunizmu. To najwłaściwsza chwila, by zadać pytanie o przyszłość tego świętego dla nas Polaków miejsca, gdzie przystoi nam tylko klęczeć lub stać na baczność - mówił prof. Krzysztof Szwagrzyk podczas ceremonii pogrzebowej na Powązkach Wojskowych. Zapowiedział starania o nowy kształt Panteonu, który jego zdaniem powinien mieścić się pod ziemią.
- "Łączka" to jedna z relikwii naszych dążeń do wolnej Polski. To tu chciano zadeptać i zasypać wolną Polskę. Nie wystarczyło zabić bohaterów, próbowano ich wykląć, ich rodziny skazano na represje, by zapomniały o niepodległej Polsce. Ale nie da się zabić pamięci o pragnieniu wolności. To miejsce tego dowodzi - dodał prezes IPN, Jarosław Szarek.