Świadkowie życia Prymasa Tysiąclecia spotkali się na konferencji mazowieckiej wspólnoty Rycerstwa Niepokalanej w Świątyni Opatrzności Bożej.
Głos w dyskusji zabrał również o. Gabriel Bartoszewski OFMCap, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego kard. Wyszyńskiego, opowiadając o błogosławionych owocach trzyletniego uwięzienia prymasa. - Zaraz po porwaniu z Warszawy kard. Wyszyński był przetrzymywany w dawnym, ale odebranym zakonowi, klasztorze kapucyńskim w Rywałdzie. Panowały w nim bardzo trudne warunki bytowe. Okna zasłonięto prymasowi "Trybuną Ludu". Nie mógł wychodzić na korytarz. W swojej celi, pisząc ołówkiem po ścianie, erygował stacje Drogi Krzyżowej. Ta droga zachowała się do dziś. Gdy po dwóch tygodniach trafił do Stoczka, opracował plan pracy i modlitwy, którego trzymał się do końca pobytu w więzieniu. Razem z przydzielonymi mu księdzem kapelanem i siostrą zakonną przez trzy lata żyli w ciągłej modlitwie, która pokrywała wszystkie bóle i słabości. Ten czas okazał się wybitnie owocny. Był wypełniony pracą. Prócz ślubów kardynał opracował przygotował 9-letnią nowennę – przypomniał kapucyn.
Dyskusję panelową świadków życia prymasa prowadził red. Bogdan Rymanowski.
Konferencja "Oddychać Maryją" odbyła się dokładnie w. 71. rocznicę podpisania przez papieża Piusa XII bulli nominacyjnej powołującej ks. Wyszyńskiego arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim.
Tak samą nominację opisywał Prymas Wyszyński: „W każdej drodze jest myśl przewodnia, jakieś światło, które człowiek usiłuje utrzymać w oczach, aby nie pozostać w ciemności i nie zabłądzić. Mam takie światło w swoich oczach od początku, szczególnie od chwili, gdy śp. kardynał August Hlond w 1946 roku posłał mnie na stanowisko biskupa lubelskiego, a potem po dwóch i pół latach pracy Stolica Apostolska wezwała mnie na stolicę świętych Radzima i Wojciecha, do Gniezna, i na stolicę metropolitarną do Warszawy. Ogromnie się tego lękałem i zdecydowanie się broniłem, ale powiedziano mi, że Ojcu Świętemu się nie odmawia. ... Nie czułem się przygotowany do tak odpowiedzialnej pracy, zwłaszcza w dwóch archidiecezjach, i to odległych, mających odmienne właściwości, z którymi trzeba się było liczyć.”