To pierwszy w Warszawie taki klub. Gdzie nikt niczemu się nie dziwi, gdzie znajdzie się zrozumienie, akceptację i przyjazną atmosferę.
Wszyscy klubowicze wspólnie decydują, czy chcą pograć w planszówki, malować obrazy, wyjść do kina, na basen, pojeździć konno, czy leniwie wypić aromatyczną herbatę w klubokawiarni, głaszcząc klubowego królika Sandy.
Do kawiarni na Grójeckiej zaglądają też zaproszeni goście. Ostatnio był nim weterynarz, który opowiedział o tym, jak opiekować się domowymi zwierzętami i ostatecznie potwierdził, że klubowy królik to dziewczynka.
Wspólne wyjścia poza klub są bezcenne. Uczą samodzielności, otwarcia na otaczający świat i zachowania w różnych sytuacjach. Klub otrzymał dofinansowanie od urzędu miasta na tzw. stałe wydatki, ale na zakup biletów do kina, teatru,czy do muzeum już nie ma funduszy. Dlatego prosi właścicieli placówek kultury o darmowe wejściówki i wszelkie inne możliwe wsparcie.
- Po kilku tygodniach działania klubu obserwujemy, jak te osoby się otwierają, mówią o swoich problemach, także o tych z rodzicami, którzy chcąc je chronić, jednak często ograniczają ich chęć bycia samodzielnym – przyznają Zbigniew Worony i Aleksandra Smereczyńska, prezes Fundacji Ergo Sum.
I dodają: – Autyzm nie jest chorobą, z której trzeba wyleczyć. Jest innym sposobem funkcjonowania. Czasami żartobliwie porównujemy: w naszych mieszkaniach mamy koty, psy, papugi i nikt nie wymaga od kota, żeby szczekał, a psa nie szkoli do mruczenia.