- Zamiast w noclegowni, wolą pomieszkiwać na działkach i klatkach schodowych. Ale bezdomność to nie jest ich pomysł na życie - przekonywał Paweł Ilecki, od 23 lat bezdomny, podczas spotkania w warszawskiej szkole platerek.
- Bezdomność może dotknąć każdego. Nagła choroba, niespłacony kredyt, komornik… Wśród moich znajomych bezdomnych jest kompozytor, dwóch dziennikarzy, architekt, grafik, inżynier mechanik. Ja sam kiedyś doskonale sobie radziłem: jestem antropologiem kultury, byłem kustoszem w Muzeum Narodowym w Warszawie, dziennikarzem. Splot różnych wydarzeń, moich złych decyzji, spowodował, że od 23 lat jestem bezdomny – mówił Paweł Ilecki, który teraz na Uniwersytecie Warszawskim pisze pracę doktorską o bezdomności.
Wieczorem 4 lutego był gościem spotkania w Szkole im. Cecylii Plater-Zyberkówny w Warszawie i mówił o krzywdzącym micie bezdomności z wyboru.
- Wielu „domnych” ma proste recepty: idź do noclegowni, znajdź pracę, a jeśli tego nie chcesz zrobić, to znaczy, że wybierasz życie na ulicy. Takie gotowe plany na czyjeś życie się nie sprawdzają – dodaje Paweł Ilecki.
Jak mówiła goszcząca też na spotkaniu Adriana Porowska – prezes Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, dyrektorka Pensjonatu Socjalnego Św. Łazarz w Ursusie, pomoc w wychodzeniu z bezdomności bywa trudna, bo oparta jest na systemie placówkowym, w którym nie każdy się odnajduje.
W noclegowniach obowiązuje regulamin, trzeba zachować trzeźwość (a wielu bezdomnych jest uzależnionych od alkoholu) i przestrzegać ustalonego rytmu dnia. Wielu nie wytrzymuje mieszkania w wieloosobowych salach i ucieka.
- Wśród bezdomnych aż 80 proc to mężczyźni, bo im jest najtrudniej przyznać się do porażki, pokonać wstyd, poprosić o pomoc, zaufać. Mogą spać na ławce w parku i wciąż mówić, że nie potrzebują pomocy – mówiła Adriana Porowska.
Zdaniem gości potrzeba bardziej indywidualnego podejścia do potrzeb bezdomnych. Uwzględnienia tego, że osoby chore psychicznie, z nałogami potrzebują specyficznego wsparcia.
Łatwiej i skutecznie pomóc osobom, których problemy mieszkaniowe dopiero się zaczynają, niż wtedy, gdy w bezdomności tkwią już kilkanaście czy kilkadziesiąt lat.
- Kiedy pytam bezdomnego, czy gdyby dostał klucz do własnego mieszkania, to mimo to wybrałby życie na działkach, zawsze słyszę, że od razu poszedłby do mieszkania. Tak zwana bezdomność z wyboru to mit – dodaje Paweł Ilecki.