Biskup warszawsko-praski przewodniczył Mszy św. transmitowanej internetowo z bazyliki katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana.
W prawie pustej bazylice katedralnej na Pradze bp Romuald Kamiński odprawił Mszę św. transmitowaną przez diecezjalną telewizję Salve NET. Wyraźnie poruszony zwrócił się do obecnych, ale też do tych, którzy w tej Eucharystii uczestniczyli duchowo, za pośrednictwem internetu.
- Przeżywamy czas, który jakby wymyka się naszej wyobraźni. Chcemy przeżyć te wszystkie doświadczenia z poddaniem się woli Bożej, ale jednocześnie w poczuciu zaufania naszemu Ojcu - mówił ordynariusz warszawsko-praski. Zapewnił o modlitwie za wszystkich chorych, objętych kwarantanną, za zmarłych, a także za osoby opiekujące się chorymi i za pracowników służby zdrowia.
- Można by rzec, kochani, takie nieplanowe, ale wyjątkowe rekolekcje przeżywa cała nasza ojczyzna i świat cały. Bądźmy jednak w głębi serca pełni pokoju i ufności - prosił biskup.
- Historia zapisze te miesiące 2020 r. jako ogromne doświadczenie, które ludzkość przeżyła. Nie sposób przejść wobec niego obojętnie. Ono nas nieraz bardzo przeraża - mówił bp R. Kamiński. I kontynuował: - Dlatego że dzieje się to w Wielkim Poście, to - przyznam, tak to sam odbieram - chcemy potraktować to jako niezwykłe rekolekcje. Nie tylko jako doświadczenie medyczne, bo tu jest coś więcej. Nasza refleksja musi pójść daleko głębiej.
Duchowny zachęcił, żeby na obecne wydarzenia i niepokoje spojrzeć w świetle czytań dzisiejszych czytań liturgicznych. Podkreślił, że Bóg daje je nieprzypadkowo w niedzielę Wielkiego Postu - pierwszą, kiedy w kościołach obowiązują epidemiczne obostrzenia.
Kiedy Izraelici wyruszyli w wędrówkę do Ziemi Obiecanej - o czym mówi dzisiejsze czytanie z Księgi Wyjścia - wkrótce doświadczyli niepewności i własnej niewystarczalności. Zabrakło im wody i zaczęli szmerać przeciwko Bogu. Jak zaznaczył bp Romuald Kamiński, nie tylko w tamtych czasach, ale i teraz doświadczamy własnej słabości, kruchości i w takich sytuacjach trzeba "pokornie skierować serca, myśli, oczy, ręce ku Bogu". Tak to zrobił Mojżesz i ratunek dla Izraelitów przyszedł.
- Wszystko, co dzieje się za przyzwoleniem Bożym, to jest jakaś wielka katecheza. Ten Wielki Post od kilkunastu dni ma zupełnie inne oblicze. Ktoś powie: wymuszony jest sytuacją. Pewnie po trosze tak. Czasami lekcja życia ma taki scenariusz, że na początku coś trzeba wymusić, żeby dać szansę zobaczenia innej rzeczywistości - zauważył ordynariusz warszawsko-praski.
- Z tego doświadczenia wyjdziemy ze świadomością, że jesteśmy słabi, krusi, niezaradni. Wystarczy niewidzialny wirus, żeby zdezorganizować życie wielkich, możnych wspólnot. Stają się nieporadne jak małe dzieci. Wtedy właśnie przychodzi refleksja, jak bardzo w tym wszystkim trzeba pokładać ufność w Panu (...). Bóg nie jest ojcem trwogi. W tym wszystkim zechciejmy zachować pokój serca - apelował.