"O, żeby to Bóg dał doczekać…". Cytaty z ks. Pawlukiewicza
Jego nauczanie było obrazowe, szczere, trafiające w czułe punkty. Zapadało w pamięć i serca tysięcy młodych ludzi. Macie ulubione powiedzenia tego wybitnego rekolekcjonisty?
- Jeśli chcesz, żeby cię wszyscy lubili, nikt cię nie będzie szanował - mawiał ks. Piotr Pawlukiewicz.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Głoszę dobrą nowinę o Bogu, który jest miłością. Biada mi, gdybym tego nie czynił.
Zawsze marzyłem, by zostać Markiem Grechutą.
Pan Bóg jest maszynistą, który wiezie nas w pociągu i jeszcze się nam nie pokazuje.
Wiecie co to znaczy być w niezręcznej sytuacji? To kiedy stoisz w kolejce do nieba za Matką Teresą i słyszysz jak anioł do niej mówi: Mogłaś się bardziej postarać!
Jak poznać, że szatan wszedł w rozmowę małżonków? Po tym, że pojawiają się słowa “zawsze” i “nigdy”. Jak mi przychodzi starsza pani i mówi: Ja zawsze chciałam dobra dla mojej rodziny – to jej odpowiadam: Dzień dobry Maryjo! Nie ma nikogo kto by chciał zawsze dobra albo zawsze zła.
Żony słabych facetów są smutne. Chodząc po kolędzie, bardzo często widzę, gdy wchodzę do mieszkania, że kobieta stoi smutna. „Chodź tu, stary. Wpuść koszulę w spodnie. Przywitaj się z księdzem”. Ja się pytam, co ona robi… Co ona robi? A ona jeszcze potem komentuje: „Widzi ksiądz, za kogo ja wyszłam?”. To ty go rozbroiłaś, poniżyłaś, odebrałaś mu jego męską godność – on się zawstydza, może ucieka w alkohol – a potem pytasz się, za kogo wyszłaś…
Komu Jezus błogosławi na obrazie Jezusa Miłosiernego? Wszystkim. Błogosławi mordercy, prostytutce, złodziejowi. Nie na ich działalność, ale na to, że weszli do kościoła.
Bez Pisma Świętego nic nie zrozumiemy, bo to jest światło. Pan Bóg pewnie wybrał czterech ewangelistów, bo może chciał mieć cztery kamery, ujęcia. Jedną kamerą trudno nakręcić ciekawy film, jednak cztery to jest coś podstawowego. I tu mamy jakby cztery kamery plus światło Ducha Świętego – wtedy możemy mówić o odczytywaniu treści biblijnych.
Kiedy miałem pięć lat, wędrowaliśmy z moim bratem – pięć lat starszym ode mnie – i zaszliśmy na podwórko, które już nie było naszą strefą. Podeszło paru pociętych na twarzy i zapytali: „Czego tu szukacie, gnojki?”. Mój brat powiedział wtedy do mnie: „Ty idź do domu”, a sam został. Do końca życia mu tego nie zapomnę! Powiedział: „Ty idź do domu. Jego zostawcie”. Nic mu się nie stało, puścili go. Do końca życia mu tego nie zapomnę…
Jeśli chcesz, żeby cię wszyscy lubili, nikt cię nie będzie szanował.
Ks. Kazimierz Orzechowski powiedział kiedyś, że „Nazaret to był taki dom, gdzie Najświętszy Sakrament plątał się między garnkami”. To nie było tak, że Maryja wołała rano: „Jezusie, Logosie, przyjdź na jajecznicę”. Wieżo z kości słoniowej, a czy posoliłaś ją dobrze?”. „Synu, Mesjaszu, Odkupicielu świata, wstawaj, bo cię pogonię”. Nie, oni się śmiali, wygłupiali, żartowali i bawili. To był zwykły normalny dom, pełen serdeczności i dobra. I Maryja na pewno często mówiła: „Mój malutki Jezu, mój synku kochany”. W tym słowie „mój” jest zawarta tajemnica bliskości z Bogiem. Czy możesz powiedzieć: „Jezus jest mój”? „Mój kochany Jezu”, „Mój pocieszycielu”, „Mój obrońco”… Ludzie często dopuszczają istnienie bytu najwyższego, ale nie mogą powiedzieć: „To jest mój Bóg”. Czy Jezus jest „mój”? Jeśli tak, to i droga do nieba jest „moja”.
Wiecie kto pierwszy poszedłby do nieba? Osioł ze Shreka! Jak skakał i mówił: mnie wybierz, mnie, mnie! Widzieliście kiedyś w Kościele kogoś, kto by wołał: Panie Jezu, mnie wybierz, mnie, ja chcę iść!?
Jeden z księży mówił o niebie kazanie. Mówił przekonująco, chociaż przecież Pan Jezus mówił, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”. Ksiądz jednak znalazł odpowiednie słowa i przedstawił to niebo w bajecznych kolorach. Ludzie byli zachwyceni tym kazaniem, aż jedna pani westchnęła: „O, żeby to Bóg dał doczekać…”.