- Doświadczamy dokładnie tego, co uczniowie w Wielki Piątek - mówił metropolita warszawski podczas wielkanocnej Mszy św.
Wielkanocnej Mszy św. przewodniczył w niemal pustej archikatedrze kard. Kazimierz Nycz. Metropolita warszawski wygłosił także homilię, w której zapewniał, że Chrystus Zmartwychwstały przychodzi do nas jak do zalęknionych apostołów i mówi: "Nie lękajcie się, Ja jestem".
- On dobrze wie, że w tym czasie ludzie stawiają pytania: gdzie jest Pan Bóg, gdzie jest Jezus Miłosierny? Czasem idą dalej i pytają: dlaczego nas karzesz, Panie Boże. Czyżby się skończyła Twoja cierpliwość na nasze grzechy i przewrotności?. Próbujemy zrozumieć te pytania, które wynikają z ludzkich lęków i obaw. A Ty nieustannie odpowiadasz, w Wielkanoc szczególnie głośno: "Ja jestem zmartwychwstanie i życie. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie". Tak, jak mówiłeś do siostry Łazarza, pytasz nas: "Wierzysz w to?" - mówił kard. Kazimierz Nycz.
- To kerygmat tych świąt: On zmartwychwstał, by każdy z nas zmartwychwstał i mógł żyć wiecznie. Jezus wie, jakie są nasze ludzkie sprawy, co to jest zło, cierpienie i krzyż. Po to stał się człowiekiem, by wiedzieć do końca wszystko o człowieku. By zrozumieć każdego z nas, wziąć na krzyż wszystkie nasze grzechy i biedy, umrzeć, składając ofiarę Bogu i zmartwychwstać. Jego przejście przez śmierć do życia jest paschą każdego z nas. Nasze sprawy, bóle i wątpliwości, jakie przeżywamy w tych tygodniach, On też wziął na swoje ramiona, na krzyż. Jest w naszym życiu i cierpieniu zawsze i nigdy nie przestaje być miłosierny. Szanuje do bólu naszą wolność. Także wtedy, gdy błądzimy. On jest naszą nadzieją zwłaszcza wtedy, gdy zawodzi nasza ludzka ziemska nadzieja. Dlatego tak bardzo potrzebna nam jest Jego obecność i silna wiara, że On, ukrzyżowany i zmartwychwstały, żyje i zwycięża świat, także nasz dzisiejszy - zapewniał metropolita warszawski.
- Takie sytuacje, jak dziś, stawiają nas wobec tajemnicy: zawsze więcej nie wiemy, niż wiemy. Dlatego, kiedy zawodzi czy wręcz bankrutuje rozum, pozostaje nadzieja, jaką daje zmartwychwstały Pan. U podstaw bowiem naszych obecnych lęków leżą poważne wątpliwości: z jednej strony cywilizacja stworzona przez człowieka dysponuje najnowocześniejszymi technologiami i możliwościami, nigdy wcześniej nie byliśmy tacy mądrzy, tak nam się przynajmniej wydaje. Człowiekowi wydaje się, że zastąpi lub już zastąpił miejsce Boga, a tu nagle niewielki, niewidoczny wirus atakuje świat w ciągu trzech miesięcy. Pandemia uczy nas pokory i odsłania drugą stronę naszej cywilizacji: człowiek nie może i nie potrafi wszystkiego. To nie jest wcale łatwa lekcja, bo pojawiają się kolejne pytania: może zniszczyliśmy za bardzo naszą planetę, wyczerpaliśmy jej zasoby i ona się zbuntowała? Może czynienie jej sobie poddanej rozminęło się z zamiarem Stwórcy? To prowadzi do niełatwych, ale ważnych refleksji. Doświadczamy dokładnie tego, co uczniowie w Wielki Piątek. Przecież Jezus zapowiedział im swoją mękę, krzyż i zmartwychwstanie. Albo zapomnieli wszystko, albo nie zrozumieli tego, co wydarzyło się na Golgocie. Tam, gdzie nie wystarczył rozum, musiała narodzić się nadzieja, zrodzona z wiary i spotkań z Jezusem, który zmartwychwstał. I tak się stało właśnie w poranek wielkanocny. A Jezus im powiedział: "O nierozumni, jakże nieskore są wasze serca do wierzenia. Czyż Mesjasz nie miał tego wszystkiego cierpieć, aby wejść do chwały?" - mówił w homilii arcybiskup metropolita warszawski.
Kard. Kazimierz Nycz przypomniał słowa św. Pawła z Listu do Koryntian, który pisał o kwasie nowym: kwasu chlebowego nie trzeba wiele, by zakwasić całe ciasto, zwłaszcza wtedy i tylko wtedy, gdy jest to kwas świeży i nowy.
- My, wierzący w zmartwychwstanie, jesteśmy zakwaszeni nowym kwasem. Trzeba tylko wyrzucić z siebie stary kwas grzechu, złości, złych przyzwyczajeń, by stać się nowym ciastem, zakwaszonym nowym kwasem czystości, prawdy, miłości. Stało się to przez zmartwychwstanie Chrystusa, który złożony został jako nasza Pascha. Tegoroczne święta i czas Wielkanocy sprawdzą, na ile wyrzuciliśmy z siebie stary kwas złości, obojętności, a na ile pozwoliliśmy się napełnić łaską zmartwychwstałego Pana i zaowocować miłością, życzliwością, braterstwem, zdolnością do konkretnej pomocy ludziom potrzebującym, starym, samotnym, odizolowanym. Pandemia się skończy. Żyjemy przecież taką nadzieją, ale słusznie pytamy, kiedy i jak z niej wyjdziemy. Czy rzeczywiście lepszy będzie świat? Czy my będziemy inni jako ludzie, jako rodziny, jako społeczeństwo, jako wspólnota Kościoła? Czy potrafimy, będąc zakwaszeni kwasem nowym, kwasem zmartwychwstania Pana, czy potrafimy ponad podziałami widzieć i działać dla dobra ludzi, ojczyzny i świata, dobra wspólnego? To nie są zbyt wielkie i górnolotne słowa. W jakimś sensie odpowiedź daje nam św. Paweł Apostoł: "Jeśliście z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu" - zakończył metropolita warszawski.